PNW Tactics: PNWowicze w Altdorfie
#11
Ibrahim Jakub spoglądał chwilę na kupca po czym skierował się w stronę wyjścia. Po drodze wściekły porwał kłamliwy zwitek papieru i złorzeczył na świat. Jeżeli jest jeszcze dzień to wracam się pod tablice ogłoszeń. Może, któreś ogłoszenie okaże się bardziej prawdziwe i faktycznie będzie można coś zarobić.
Odpowiedz
#12
Aenarion

Elf czekając na rozwój wydarzeń zaczął obserwować wszystkich okolicznych bywalców karczmy, jak i nowo przybyłą ekipę która w taki czy inny sposób weszła w posiadanie ogłoszenia. Pierwszym faktem który zauważył Aenarion była uroda zakonnicy, jednak jako jeden z nielicznych się jej oparł i zaczął rozglądać dalej. Przyuważył jak niezbyt umiejący Reikspiel Ibrahim Jakub szybko opuszcza lokal wściekły że dziewka przyciągnęła więcej uwagi niż potężnie zbudowany gladiator. Najciekawszym spostrzeżeniem szpiega było natomiast to iż... Rudolf po prostu był wyjątkowo głupi jak na kupca... aż za głupi. 
Po za tymi "odkryciami", Elf dostrzegł jedynie iż kolejka po piwo minimalnie się zmniejszyła i że w karczmie jest parę dostępnych rozrywek.


Siostra Catherine

"No ten teges... pochodzem s stamtond i biznes rzem krencił w stolycy, a droga tam parę dniów zajmuje i obok Lasu Drakenwaldzkiego ciungnie więc obstawa musi być. A ino ktuś może tesz tam bydzie potrzebował dotrzeć, to ze mno może siem zabrać! No i ten teges..." 
Rudolf nachylił się nad stołem, rozejrzał się czy nikt was nie podsłuchuje i wyraźnie cichszym tonem rzekł
"No... no... ja tu towar muszem odebrać. Ale te ladacznice Hakowskie zabrały mnje co mojem..." 
Kupiec ewidentnie posmutniał i zaczął patrzeć się w deski z którego zbudowany był stół przy którym zasiadaliście. 


Ulrich

Słuchałeś uważnie rozmowy między urodziwą zakonnicą która wpadła ci w oko, a Rudolfem, analizując równocześnie iż dałeś dupy za cztery szylingi. W pewnym momencie jednak padło bardzo niepokojące zdanie, mianowicie to o konfiskacie przedmiotów przez "Haki". Może nie byłeś Altdorfczykiem z krwi i kości, ale naprawdę trzeba żyć w jaskini aby nie słyszeć nigdy o jednym z dwóch największych gangów miasta. Skoro towar będzie trzeba odzyskać, to szybko dodałeś w swojej łepetynie dwa do dwóch i uzyskałeś wynik... że nie jesteście prawdopodobnie zatrudniani do eskorty karawany, eskorta jest jedynie dodatkiem, a głównym problemem kupca jest zabranie co jego. To świetny argument aby wynegocjować solidną podwyżkę, jednak pytanie czy zrobić to przy drużynie, czy może jednak porozmawiać w cztery oczy, co pozwoli kosztem innych zyskać więcej szylingów do własnej sakiewki? A może w ogóle rzucić to zadanie w pizdu i nie ryzykować?


Franz

Franz był prawdziwym rekinem biznesu i nie bał się ryzyka. Był już gotów wejść za kolejne cztery pensy, jednak wpierw musiał obserwować jak poradzą sobie inni gracze. Aby wygrać, gracz po jego lewej musiał wyrzucić 11 lub 20, jednak wyrzucił 9 i w złości odskoczył od stołu wyzywając was od kurwich synów, dziwek i ciemnoksiężników, cokolwiek to miało znaczyć. Cóż, pech tak chciał iż rzut Franza zmienił wymagane oczka na wygraną z 9 na 11, więc powód gniewu pechowego jegomościa był znany. Z 5 stawek które pozostały w grze, dalej było ich 5. 
Kolejny jegomość rzucił już 16, co może nie było perfekcyjnym rzutem, natomiast pozwoliło mu zabrać jedną stawkę za którą tu wszedł. To pozostawiło 4 stawki w grze. (16 pensów)
Trzeci w kolejności zawodnik rzucił tak jak poprzednik 16 co zniesmaczyło oszusta prowadzącego grę. W grze pozostały 3 stawki.
Ostatni z zawodników rzucił 13 i stracił swą stawkę która pozostała w puli. Obecna pula wynosiła 12 pensów. Runda zaczęła się od nowa a oszust zdeterminował iż wymaganym rzutem do wygranej pozostanie 11 (lub 20).
Zawodnik przed Franzem ponownie włożył do puli swoje 4 pensy, sprawiając iż ponownie były 4 stawki. Rzucił pechowo 6, co wymusiło na nim dołożenie kolejnej stawki, a to sprawiło iż pula wynosiła zatrważające 20 pensów. Franz wszedł za 4 pensy i rzucił 11, podskoczył i głośno zaczął krzyczeć z radości, na co jego pies odpowiedział szczekaniem. Całe 24 pensy trafiły do sakiewki Franza, czyniąc go znacznie bogatszym niż w momencie gdy wchodził do tej zapyziałej karczmy.

//39 (startowe hajsy) - 1 (wejście) - 4 (przegrane) - 4 (ponowne wejście) + 24 = 54 pensy


Ibrahim Jakub

Arabski gladiator wściekle podarł świstek papieru, po czym wyparował z karczmy tak szybko jak do niej wszedł. Jak to możliwe że jakaś zakonna dziewka odwróciła od niego uwagę? Dzikie zwyczaje mają w tym Imperium, w Arabii to kobieta przy garach siedzi i z domu nie wychodzi. Niemniej, należało znaleźć jakąś inną robotę. Na tablicy na którą spoglądał Jakub wisiała masa ogłoszeń, aczkolwiek tylko dwa wydawały się ciekawe. 
1. "Poszukiwany SILNY mężczyzna do pomocy w obwoźnym..." niestety dalszej części ogłoszenia Ibrahimowi nie udało się zrozumieć przez jego słaby Reikspiel.
2. "Patrol rzeczny poszukuje rekrutów!" to było o wiele bardziej zrozumiałe dla Araba, gdyż słyszał już w przeszłości o tym iż ludzie w Imperium podróżują za pomocą rzek i rzesza takich jak on patroluje rzeki oraz zwalcza abominacje które się tam zalęgły.
Odpowiedz
#13
- Dobrze się składa, bo ladacznice Hakowskie to moja specjalność. Zatem 4 szylingi za ochronę karawany, a ile za uporanie się z łajdactwem? - powiedział pewnym, chociaż ściszonym głosem Ulrich nachylając się minimalnie w stronę kupca.
Odpowiedz
#14
[Obrazek: cchhBR4.jpg?1]

Catherine wyraźnie przejęła się wyznaniem Rudolfa

- Ojej! Na co nam straż miejska i tylu żołdaków pod rozkazami elektora skoro nie potrafią zrobić porządku z paroma bandytami. Straszne to czasy nastały, że uczciwi obywatele nie mogą się czuć bezpiecznie we własnym państwie. - popatrzyła na Ulricha - skoro pan van Verthongen będzie wchodził w skład eskorty to jestem pewna, że Sigmar uchroni nas przed każdym niebezpieczeństwem.
Odpowiedz
#15
Aenarion obrócił się w kierunku kupca gdy ten nachylił się i począł mówić szeptem, to było tak oczywiste, a na dodatek nie musiał się tak dzielić tymi informacjami z innymi. Po co on przekazywał, że są dodatkowe cele w tej misji, mogło to się "okazać" w trakcie, a tak to jeszcze pewnie zniechęci...
- Rudolf - zagaił do swojego pracodawcy. - Może pomówimy z tymi zacnymi ochotnikami o zapłacie - chciał zmienić temat, delikatnie, sztucznie się uśmiechnął.
Odpowiedz
#16
[Obrazek: PvHjzhK.png]
Zawył, wyskoczył z krzesła. Życie było dobre. Zajebiste.
- To co frajerzy, kto teraz Panem na włościach? - wyżłopał ale, jebnął pustym kuflem o stół i szyderczo spojrzał na przegrywów.
Odpowiedz
#17
Ulrich, Catherine i Aenarion

- CICHU CICHU BO KTUŚ USŁYSZY! - szybko uciszył cię Rudolf i nerwowo rozejrzał się po karczmie, szczególnie uważnie badając sąsiednie stoliki, ale jak na twoje, wszyscy wokół byli zbyt pijani aby cokolwiek kumać. 
- No ten teges... z szyść szylingów od osoby mogem dołożyć. A za ten... no... dodatek to se uznajta zrabówane - już widziałeś, zapewne tak jak i cała reszta drużyny, jak na usta twego rozmówcy ciśnie się słowo rzeczy, ten jednak szybko ugryzł się w język, spoglądając na siostrę zakonną i poprawił swój krótki wywód
- No, no, ten no, pożyczone dłuuugoterminiowo rzeczy. -  
Gdy rozwiane zostały kwestie zapłaty, a przynajmniej tak to wyglądało ze strony kupca, ten odniósł się do słów zakonnicy.
- No tak... maszakracja z tom strażą miejskom... a znak od Sigmara bardzom bym docenił, bo jak dotrzem do Basdahl to muszem szybko spjenienszyć towar i matkom sjem zaopiekować, bo brat mi umorł i sama tam jest, a pracować już ni może bo za stara. - zagrał na uczuciach Catherine Rudolf, a jego słowa uderzyły prosto w szlachetne serce ukształtowane nauczaniami zakonu. Szybko przefiltrowane zdanie zrobiło wrażenie na młodej siostrze, gdyż ta poczuła przypływ smutku związany z autentycznie brzmiącą historią, w końcu życie na głębokiej prowincji jest związane z masą trudów których Altdorfskie mieszczuchy nie uraczą. 



Franz

- E no kurwa co jest, widziałem to, twój zawszony kundel kość wypluł i nią żeś rzucił oszuście, wypad ze stołu, nie chcemy tu takich krętaczy! - Szybko skwitował wszystko prowadzący grę oszust, który w sumie i tak był do przodu z pieniędzmi, gdyż każdy płacił mu za samą możliwość gry, ale jego podstawionemu zawodnikowi nie szło coś najlepiej, a już na pewno nie pomogło w tym rozbicie "banku" przez Franza. 
Wyrzucony czy nie, była teraz masa sposobów na spożytkowanie pieniędzy, w karczmie było wiele rozrywek, a humor dopisywał. Po co to uganiać się za szczurami w kanałach, jak można łatwiutko na hazardzie dorobić się pałacu?
Odpowiedz
#18
Poszedł triumfalnie chlać
Odpowiedz
#19
[Obrazek: cchhBR4.jpg?1]


Catherine
nie dopytywała już więcej i dała Rudolfowi i innym przestrzeń do rozmowy. 
(czekam)
Odpowiedz
#20
Ulrich nie miał więcej pytań, czekał tylko na informację gdzie i kiedy się zjawić. Głowił się czy nie musi na wyprawę kupić jakiegoś bukłaku na wodę i podróżnego jedzenia. Był gotów poświęcić szylinga na tę inwestycję w przyszłość.
Odpowiedz