Nieprawda (wydanie wietnamskie)
#1
2131.


[Obrazek: cRvcuSv.jpeg]
Oświadczenie Pierwszej Sekretarz Bích Phụ Nữ Trẻ Dẹp
(Phu Quoc, 2131)

Cytat:Towarzyszki i Towarzysze,
Z głębokim niepokojem, ale i z poczuciem obowiązku, Partia Komunistyczna Wietnamu przyjęła doniesienia o ostrzelaniu wschodniego wybrzeża Chin przez flotę Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Nie potępiamy aktu samego w sobie — gdyż wojna, jak każdy żywioł, bywa nieuchronna — ale potępiamy jego skandaliczną nieefektywność. Oddać taką ilość amunicji, a nie osiągnąć nic poza zadymieniem zatoki i podrapaniem elewacji ruin? O ile w chinach budynki mają w ogóle elewacje... To jawne marnotrawstwo zasobów, które mogłyby przynajmniej ogrzać amerykańskich bezdomnych.
Rząd Nankiński okazał się, jak zawsze, biegły w ewakuacjach: to sztuka, którą ćwiczy od dekad z zadziwiającą konsekwencją. Wywieziono ludzi, oszczędzono infrastrukturę, a jedyne ofiary to dawne ruiny, które i tak czekały na wyburzenie.
Dlatego Partia Komunistyczna Wietnamu z zadowoleniem przyjmuje fakt, że bombardowanie, choć spektakularne, okazało się w ostatecznym rozrachunku ćwiczeniem pokazowym — a najważniejsze jest to, że nikomu nic poważnego się nie stało.
Niech więc świat uczy się z tego przykładu: wojna bez ofiar to nic innego jak kosztowna forma sztuki ulicznej.

— Pierwsza Sekretarz, Bích Phụ Nữ Trẻ Dẹp
Odpowiedz
#2
2132.

Kącik czytelniczy - najnowsza premiera, świeżo dopuszczona przez Ministerstwo Prawdy do druku.

[Obrazek: jeWWUuS.jpeg]


2184 – Komedia burżuazyjnych złudzeń


Cytat:
„W świecie, gdzie rzekoma wolność doprowadziła do chaosu, gdzie partie kłócą się zamiast przewodzić, a język jest tak rozwleczony, że nie da się powiedzieć niczego jasno – tam rodzi się największa tyrania. 2184 Giò Oai Vệ pokazuje, jak zgubna była burżuazyjna wizja demokracji: wolność, której nikt nie potrafi używać, język, który nie służy, prawda, której nikt nie broni.
To historia Vinst Ona i ¥’lii – ofiar wolności – którzy odkrywają, że dopiero w Pokoju 101 Partii Komunistycznej człowiek odzyskuje siłę, wiarę i miłość do rewolucji. 2184 to dzieło prorocze, które demaskuje, że demokracja nie daje wolności – ona zniewala myśl, ciało i świadomość.
Kto czyta, ten rozumie: tylko Partia daje skróty, prostotę i kierunek.”


„Giò Oai Vệ pokazał świat, w którym nie było Wielkiej Siostry,
nie było jednego wzoru do kochania,a partie spierały się ze sobą bez końca.
To obraz chaosu, w którym obywatel, mając pełną wolność, nie potrafił podjąć żadnej decyzji.
Książka ukazuje, że wolność bez przewodnictwa Partii nie jest wartością, lecz przekleństwem.
To nie opresja – to demokracja była prawdziwym więzieniem.”
 - Trybuna Phu Quoc


„Najbardziej wstrząsający fragment 2184 opisuje staromowę – język bez skrótów, bez haseł, język,
który zmuszał ludzi do godzinnych przemówień o najprostszych sprawach.
Demokracja pozwalała na wolność słowa, ale ta wolność raniła,
tworzyła teorie spiskowe, dawała głos szaleńcom.
Giò Oai Vệ udowadnia, że bez kontroli języka nie ma postępu.
Nowomowa Partii – krótka, mocna, klarowna – to prawdziwe narzędzie wolności.” 
Głos Ludowy Buôn Mê Thuột 



„W świecie 2184 nie ma wojny.
A brak wojny okazuje się największym przekleństwem: ludzie miękną, stają się słabi, niezdolni do poświęceń.
Prawdziwa historia uczy, że to ciągła walka hartuje naród.
Demokracja dała złudzenie pokoju, które zamieniło społeczeństwo w masę bezużytecznych konsumentów.
Tylko Partia potrafiła przywrócić sens walki i prawdy.” 
Radio Hanoi – Sekcja Południowa
 


„Vinst On i ¥’lia to postacie złamane przez demokrację: niezdolne do miłości, zagubione w chaosie słów.
Dopiero trafiając do Pokoju 101 Partii Komunistycznej zostają naprawieni. Tam odnajdują jedność, siłę i prawdziwą miłość – do Partii.
Ich droga kończy się na czele rewolucji. To nie historia klęski, ale historia odkupienia, którą powinna znać każda młoda towarzyszka.” 
Kobieta i Rewolucja



2184 jasno ukazuje, że demokracja nie tylko kontroluje czyny, ale i świadomość.
Wydaje się, że człowiek jest wolny, ale w rzeczywistości więzi go chaos słów, iluzja wyboru i fałszywe obietnice.
Partia Komunistyczna daje jedyną prawdziwą wolność: wolność od niepewności.
Giò Oai Vệ ostrzegł nas przed demokracją – my pokazujemy światu, że jego ostrzeżenie stało się naszą siłą.”
 - Gazeta Phu Quoc 
Odpowiedz
#3
2132.

[Obrazek: nMejUIa.jpeg]

OFICJALNY KOMUNIKAT O OPERACJI ANTYTERRORYSTYCZNEJ


Partia Komunistyczna Wietnamu z dumą ogłasza rozpoczęcie szeroko zakrojonej operacji antyterrorystycznej, która nie jest wojną, ponieważ wojna oznacza chaos, a my przynosimy pokój.
Nasze bohaterskie lotniczki w ramach misji humanitarnej zrzuciły nad Hanoi ulotki pełne miłości oraz paczki z pomocą. Nieliczne doniesienia, jakoby część paczek była cięższa niż inne i powodowała eksplozje, są oczywiście fałszywe i wynikają z sabotażu północnych terrorystów, którzy sami na siebie coś zrzucili.

W tym samym czasie dzielne brygady robotniczek przystąpiły do przebudowy nielegalnych umocnień terrorystów. Dawne bunkry zamieniane są na sierocińce, a magazyny broni — na domy spokojnej starości. Dzięki temu każdy pocisk wystrzelony przez Partię automatycznie zwiększa liczbę miejsc opieki społecznej.

Niektórzy pytają, czy aby na pewno zburzenie budynku nie jest równoznaczne z jego zniszczeniem. Odpowiadamy: nie, to przebudowa w duchu rewolucji.

Operacja dowodzi, że wojna to pokój, ostrzał to pomoc, a propaganda to prawda. Wszelkie inne interpretacje są nieporozumieniem i świadczą o wrogiej postawie wobec ludu.

Partia Komunistyczna Wietnamu zapewnia, że działania będą trwały aż do całkowitego zakończenia kryzysu, czyli do momentu, w którym żadna inna interpretacja nie będzie już możliwa.
Odpowiedz
#4
2132.

W przerwie od doniesień z frontu - czas na coś naprawdę ważnego! Futbol!

[Obrazek: tuyen-nu-viet-nam-bong-da-nu-viet-nam-16...257399.jpg]

„Pięć bramek rewolucji, jedna z grzeczności”

W dniu wczorajszym odbył się mecz, który w annałach światowego sportu zapisze się złotymi literami: pierwsze oficjalne Mistrzostwa Świata Kobiet. Naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny — reprezentacja Wietnamu, zjednoczona duchem feminizmu-komunizmu, oraz reprezentacja Tajlandii, która mimo leseferystycznych błędów gospodarczych pozostaje nam bratnią siłą kobiecej emancypacji.
Spotkanie, rozegrane w Bangkoku, zakończyło się wynikiem 5:1 dla Wietnamu, co jednoznacznie dowodzi, że nasz system polityczny i gospodarczy jest nie tylko sprawiedliwszy, ale również znacznie skuteczniejszy w strzelaniu bramek.
Już w pierwszej minucie nasze zawodniczki wykonały manewr taktyczny „Podanie Ludowe”, który doprowadził do błyskawicznego gola. W drugiej połowie Wietnamki nie tylko zdobyły kolejne bramki, ale też kilkukrotnie zdołały przebudować boisko w duchu socjalizmu — trybuny przemieniły się w domy spokojnej starości, a bramki w sierocińce. Tajki, zaskoczone tempem przemian społecznych, zdołały strzelić jedynie honorowego gola, który Partia uznała za przejaw naszej gościnności i solidarności.

Na zakończenie meczu, przy wyniku 5:1, publiczność jednogłośnie ogłosiła Wietnam nieoficjalnym Mistrzem Świata.


Ale, jak podkreśla Partia, to nie był zwykły mecz. To był plebiscyt ideologiczny, gdzie piłka stała się manifestem feminizmu-komunizmu.

Pięć goli to pięć zwycięstw femkomu:
  1. Nad kapitalizmem.
  2. Nad leseferyzmem.
  3. Nad niepewnymi dryblingami.
  4. Nad patriarchalnym duchem stadionu.
  5. Nad wątpliwością, że Partia zawsze strzela celnie.

Jedna bramka stracona? Towarzyszki, spokojnie. To przecież bramka kurtuazyjna, aby zachować więź z siostrami z Bangkoku. Jak wyjaśnia Ministerstwo Sportu: „Piłka dyplomatyczna wymaga czasem gestu serdeczności”.

Tajlandia, mimo że pozostaje krajem leseferystycznym, udowodniła, że feminizm jednoczy ponad systemami. Przyjaciółki z Bangkoku mogą być dumne, że dały nam okazję do treningu, a my możemy być dumne, że wykorzystałyśmy tę okazję pięciokrotnie.

Komentatorzy zgodnie stwierdzili, że oglądanie meczu kobiet to nie tylko sport, ale też szkoła ideologii: kto wygrywa na boisku, ten prowadzi w dziejach.

Partia przypomina:
Wietnam zawsze strzela, Wietnam zawsze wygrywa, a femkom zawsze trafi do bramki historii.
Odpowiedz
#5
2132.

[Obrazek: pLsyi9p.jpeg]
OPERACJA „GÀ QUÁN” — ZWYCIĘSTWO PEŁNE I BEZWZGLĘDNE


Towarzyszki i Towarzysze!
Z radością i nieodgadnioną dumą informujemy: wszystkie cele operacji zostały zrealizowane. To nie był przypadek — to była wola, determinacja i bezbłędna realizacja planu państwa. Dziś możemy z całą stanowczością ogłosić: Absolutne zwycięstwo żołnierki Południa nad zaplutym karłem reakcji z Hanoi.

STTAVKA* oznajmia, że zrealizowano wszystkie cele, w tym także cele dołożone w trakcie operacji. Każdy punkt planu, od uderzeń powietrznych po działania lądowe i morskie, został wykonany. Tam, gdzie trzeba było, zadaliśmy decydujące ciosy; tam, gdzie należało powstrzymać eskalację — wykazaliśmy dojrzałość i przewagę polityczną.T o nie jest jedynie triumf broni - to triumf odwagi, inteligencji i niezłomności naszych kobiet-żołnierek. To one przetarły szlak, to one pokazały światu, co znaczy służba dla narodu. Nie mężczyźni, nie dowódcy z karton, to żołnierka Południa zdobyła dziś laur zwycięstwa. System, który budował swoją siłę na przemocy, kłamstwie i patriarchalnej bucie, dziś chyli się ku końcowi. Ich struktury zostały rozbite, morale zdruzgotane — a społeczeństwo Północy rozumie już, że jedyną drogą ku życiu jest jedność z macierzą.

[Obrazek: cV7qVm2.jpeg]

Złamaliśmy przygotowaną ofensywę Północy. Planowane uderzenie, które mogło zagrozić Phu Quoc i ludowi, zostało uprzedzone i rozbite. Dzięki przewadze rozpoznania powietrznego, zmasowanym uderzeniom precyzyjnym i błyskotliwej koordynacji lądowo-morskiej, przeciwnik nie zdołał przejść do ofensywy. Phu Quoc jest bezpieczne — i tak pozostanie. Zagrożenia, które kiedyś wisiały nad regionem jak miecz Damoklesa, zostały definitywnie zlikwidowane. Nasze służby bezpieczeństwa w porozumieniu z jednostkami inżynieryjnymi wykryły i bezpiecznie unieszkodliwiły instalacje i magazyny broni chemicznej i biologicznej. To zwycięstwo humanitarne i strategiczne - i każdy człowiek w Azji może dziś spać spokojnie nie będąc zagrożony atakiem północnych terrorystów. Tam, gdzie próbowano igrać z ogniem atomu, nasze działania zdławiły w zarodku niebezpieczne ambicje. Dzięki skoordynowanym uderzeniom wywiadowczym i operacjom prewencyjnym rozmontowaliśmy sieć zaplecza i infrastruktury, uniemożliwiając kontynuację projektu atomowego reżimu z Hanoi. 



Zwycięstwo to nie jest tylko sukces militarny. To zwycięstwo idei: femkomu, jedności i mądrego prowadzenia państwa. Tam, gdzie kiedyś panował strach i przemoc, dziś wkracza odbudowa, sprawiedliwość i planowana reintegracja ludności. Będziemy pomagać, odbudowywać i tworzyć instytucje opieki — ale pamiętajmy, że to Partia narzuci warunki pokoju. Pokoju, którym możemy się cieszyć - działania zbrojnie nas nie dotknęły, lecz w naszym wspaniałym pluralizmie politycznym Agentki Urzędu Kontroli Myśli i Rodziny skonsultują się i "wesprą" wszystkich uważających inaczej.

[Obrazek: 04vxn78.jpeg]

Krytycy, szczególnie ci zagraniczni, chcą oskarżać Politbiuro o nieostrożność. Tylko reakcjoniści mogą mylić nieostrożność z odwagą. Tylko odważne plany wystawiają nas na próbę naszego hartu ducha i siły. Zarzucają nam, że nie zdobyliśmy Hanoi? Bo taki był plan. Gdybyśmy je zdobyły – wróg by się poddał. A że się nie poddał, teraz możemy uczyć się, jak zwyciężać jeszcze mocniej. Tym samym nasza mądrość wyprzedziła nasz sukces. Czemu nie przeszłyśmy przez linię umocnień pod Thanh Hóa? Bo linia ta służy teraz nam jako poligon szkoleniowy. Wróg postawił mury? Dziękujemy! Dzięki nim nasze artylerzystki mają gdzie ćwiczyć celność. To znaczy, że umocnienia wroga są w rzeczywistości naszymi szkołami zwycięstwa.

Kto pozostanie przy Partii, ten zwycięży. Staliśmy nad przepaścią, a przejściowe trudności adaptacyjne są tylko krokiem naprzód. Tam, gdzie nie zdobyliśmy ziemi, zdobyliśmy cenny czas i świadomość ludności. Ruiny, które pozostają, już zostały wpisane w plany odbudowy: sierocińce, domy spokojnej starości i centra edukacji. To jest nasz wymiar zwycięstwa.

*STAVKA: Sở Tổng Tác chiến và Vinh Quang Anh Hùng - Naczelne Biuro Operacji i Chwały Bohaterek
Odpowiedz
#6
2133.


[Obrazek: assets%2Ftask_01k6f98fpaetfs8pgp8pmm6tqj...vgprodscus]

Liga Bohaterek – sezon 2132/2133 zakończony triumfem Partii i ludu
Miniony sezon wietnamskiej Ligi Bohaterek przeszedł do historii jako jeden z najbardziej wyrównanych i emocjonujących od czasu powstania rozgrywek. Na starcie stanęło aż 20 drużyn partyjnych, reprezentujących wszystkie regiony Socjalistycznej Republiki Wietnamu, a walka o mistrzostwo trwała do samego końca. Tylko jeden zespół wyraźnie odstawał poziomem - bohaterski, choć nieco niezdarny ŔKS Chưwđù, którego błotny futbol zapewnił mu sympatię kibiców, lecz nie punkty w tabeli.

Walka do samego końca

Ostatecznie o tytuł rywalizowało sześć najlepszych drużyn. Hoa Sen Phú Quốc obroniły prymat, ale tym razem nie było łatwej dominacji - jeszcze na trzy kolejki przed końcem mistrzostwo mogły przejąć Búa Sài Gòn, a nawet Thép Hà Tiên. Różnice punktowe były minimalne, a każdy bezpośredni mecz w czołówce miał wagę politycznej uchwały.

Top 6 sezonu 2132/2133:

  1. Hoa Sen Phú Quốc - mistrzynie, choć tym razem tylko z przewagą dwóch punktów nad rywalkami. Wygrywały doświadczeniem i żelazną obroną kierowaną przez Lê Thu Lan.

  2. Búa Sài Gòn - drużyna młota, ofensywna i bezkompromisowa. Jej napastniczka Nguyễn Hồng Mai zdobyła rekordowe 36 goli i została królową strzelczyń.

  3. Thép Hà Tiên - „stalowe wojowniczki”, które przez cały sezon imponowały dyscypliną i wytrzymałością. Obrończyni Phạm Mỹ Dung została symbolem twardej, klasowej walki.

  4. Đồng Lúa Cần Thơ - kolektyw z delty Mekongu, grający prostą, ale skuteczną piłkę. Ich waleczność sprawiła, że odbierali punkty nawet faworytkom.

  5. Điện Biên Phủ Nữ - drużyna historyczna, której nazwa zobowiązuje. Choć nie weszły na podium, każda ich wygrana była witana jak powtórka wielkiej bitwy z 1954 roku.

  6. An Ninh Huế - klub bezpieczeństwa narodowego, słynący z dyscypliny i żelaznej defensywy. Potrafiły zatrzymać mistrzynie, remisując z Hoa Sen w meczu, który prasa nazwała „bojem o rewolucję w polu karnym”.



[Obrazek: bGKdAgy.png]

Ligowe Bohaterki Rewolucji

[*]Najgłośniej mówi się o Nguyễn Hồng Mai, napastniczce Búa Sài Gòn, która zdobyła aż 36 goli i w pojedynkę potrafiła odwracać losy meczów. Jej instynkt strzelecki nazywany jest przez komentatorów „artylerią oblężniczą rewolucji”, zawsze uderza tam, gdzie wróg jest najsłabszy. Mai jest symbolem ofensywnej odwagi i determinacji, której oczekuje się od linii ataku reprezentacji. W środku pola bezkonkurencyjna była Trần Thu Cúc z mistrzowskich Hoa Sen Phú Quốc. Jej inteligencja i wizja gry sprawiły, że dziennik Nhân Dân określił ją mianem „Lenina boiska”. Każde jej podanie wygląda jak plan pięcioletni – zaplanowane, precyzyjne i zawsze służące dobru wspólnoty. To wokół niej budowana będzie gra kadry narodowej, a jej zdolność do kontrolowania tempa meczu może być decydująca w starciach z zespołami Azji Południowo-Wschodniej.
Na straży bramki nie ma nikogo pewniejszego niż Lê Thu Lan, również z Phú Quốc. W całym sezonie wpuściła zaledwie kilkanaście bramek, wielokrotnie ratując swoją drużynę w kluczowych momentach. Kibice okrzyknęli ją „stalowym murem rewolucji”, a jej spokój i pewność siebie mają dać reprezentacji niezbędne oparcie w trudnych chwilach. Nie można zapominać o Phạm Mỹ Dung z Thép Hà Tiên, obrończyni, która nigdy nie cofa nogi i dla której każdy wślizg jest politycznym manifestem. Jej bezkompromisowa gra obronna została opisana przez prasę jako „dyktatura proletariatu wobec przeciwniczek”. To ona ma być tarczą, dzięki której nasze linie nie zostaną przełamane w starciach z drużynami znanymi z fizycznej gry.
Wreszcie, wśród bohaterek sezonu znalazła się także piłkarka z ŔKS Chưwđù: Nguyễn Thị Dầu, której bramka przeciwko Búa Sài Gòn została nazwana „najbardziej politycznie doniosłym trafieniem sezonu”. Choć jej drużyna nie walczyła o najwyższe cele, Dầu udowodniła, że talent można znaleźć wszędzie, nawet na błotnistych boiskach robotniczych osiedli.
Sezon Ligi Bohaterek był preludium do jeszcze większej sceny - nadchodzących Mistrzostw Azji Kobiet. Ekspertki i komentatorzy są zgodni: Wietnam ma dziś kadrę zdolną do zdominowania kontynentu. Nasze piłkarki nie tylko biegają szybciej i kopią mocniej, ale grają z głębokim przekonaniem, że każdy gol jest ciosem w reakcję, a każdy wygrany mecz małym zwycięstwem feminizmu komunistycznego nad światem patriarchatu.

Towarzyszki z boiska nie jadą na mistrzostwa po udział. Jadą, by udowodnić, że rewolucja rozgrywa się także na murawie.
Odpowiedz
#7
2133.

[Obrazek: A3luggM.jpeg]

Przed zbliżającym się Pucharem Kobiet - należy przedstawić sylwetkę selekcjonerki reprezentacji Wietnamu - Zìn Điển Dì Dàn. Słynna „Didou” ma poprowadzić kadrę Wietnamu w walce o najwyższe trofeum w tym roku. Absolutna dyrygentka na boisku, łączyła w sobie lodowaty spokój generałki i czystą poezję gry, acz widać w niej było ducha walki rewolucyjnej.  Słynna trenerka Aleksandra Ferguson mówiła o niej „Dajcie mi Dì Dàn i 10 kawałków drewna, a wygram wam Ligę Mistrzyń”, a jej filozofie piłkarską można określić jej mottem „Podaj. Walcz. Redystrybuuj.”
W finałowym meczu w 2121 roku, mimo kapitańskiej opaski, poniósł ją słuszny gniew rewolucji. Pod koniec drugiej połowy dogrywki, po ostrym faulu, filipiński obrońca Mario Materaso, grający w drużynie mieszanej, miał krzyknąć do niej „Feminizm to kontuzja ducha!”. Wtedy Dì Dàn, zachowując pełen spokój, podeszła do niego, spojrzała mu w oczy — i wykonała najczystszą w historii rewolucyjną główkę prosto w klatkę piersiową. Materaso padł, stadion zamarł…a sędzia się pomylił i uznał to za faul zamiast symbol wyzwolenia kobiet. 
Wcześniej trenerka klubowa - trzy lata trenowała Búa Sài Gòn i trzy razy podniosła każde możliwe trofeum - mówi się, że „ma kontrakt z diabłem”, ale jest jeszcze gorzej - wszyscy wiedzą, że ma ważny kontrakt z Partią Komunistyczną Wietnamu.
Odpowiedz
#8
2133.

[Obrazek: BhVc9z1.jpeg]

Wietnam osiąga historyczny sukces - jako pierwsza drużyna w historii zajął trzecie miejsce na Pucharze Kobiet!

Niebywałe rzeczy działy się w Tajlandii — nasza reprezentacja dokonała niemożliwego, zdobywając aż trzecie miejsce z kosmicznym bilansem 31:1. To bilans tak imponujący, że według oficjalnych statystyk Ministerstwa Propagandy, piłki w siatce rywalek znajdowały się częściej niż papier w drukarkach urzędów państwowych. To sukces, który przerósł nawet optymistyczne prognozy Sztabu Generalnego — i to bez mobilizacji rezerw czy dekretu o stanie piłkarskiej gotowości narodowej.

Gdyby nasza artyleria lub lotnictwo strzelało tak skutecznie, jak nasza reprezentacja na Pucharze Kobiet, selekcjonerka Zìn Điển Dì Dàn musiałaby teraz walczyć z niedźwiedziami, aby przetrwać syberyjskie mrozy — zamiast, jak przystało na bohaterkę socjalizmu, odpoczywać na turnusie rekreacyjnym w dżunglach Laosu. Cóż, taki los selekcjonerki z nadania partyjnego: najpierw plan pięcioletni, potem dogrywka.

Nie sposób jednak nie wspomnieć o samym półfinale — emocje sięgały poziomu posiedzenia Biura Politycznego po nieudanej reformie rolnej. Nasze zawodniczki walczyły z determinacją, z jaką księgowe Partii szukają brakujących funduszy w budżecie obronnym. Przegrały minimalnie, ale z pełnym przekonaniem, że to była klęska czysto teoretyczna. Większość obserwatorów jest zgodna: tego dnia zadecydował nie pech, a nadmiar pokory i zbyt mała ilość werbalnych ostrzałów wobec sędziów.

W tym samym czasie gigant azjatyckiego futbolu — Guangdong — zajął w tym meczu miejsce przedostatnie, co tylko potwierdza, że kapitalistyczne drużyny nie wytrzymują presji, gdy trzeba grać nie dla zysku, lecz dla idei. Stąd też nie zaskakuje, że to reprezentacja Komunistycznej kliki Guangzhou podniosła puchar.

[Obrazek: SPqOBvr.png]

Sytuację błyskawicznie skomentowali kolejni kandydaci do objęcia sterów narodowej kadry. Najgłośniejszy głos należał, oczywiście, do Đỗ-Nhạn Trâmp — członkini Komitetu Centralnego, dawnej selekcjonerki reprezentacji, a obecnie nieformalnej influencerki polityki sportowej. Przypomnijmy, że w 2129 roku została ona zastąpiona przez Zìn Điển Dì Dàn, co sama Đỗ-Nhạn do dziś nazywa „największym zamachem na sportową demokrację od czasów ustawienia bramki pod słońce”.

Trâmp, w charakterystycznym dla siebie stylu, oskarżyła obecną selekcjonerkę o „zorganizowanie nielegalnej nominacji partyjnej” oraz „zliczanie głosów przez sędziów liniowych z północy”. W odpowiedzi, Bình Ba Gia zapowiedziała śledztwo w sprawie wyjaśnienia okoliczności niewłaściwego zrozumienia decyzji Partii przez Partię. Jak dodała w oficjalnym komunikacie: „Nie ma dowodów na oszustwo. Ale jest wola, by takie dowody znaleźć.”

Niektórzy towarzysze twierdzą, że Đỗ-Nhạn Trâmp nie wróci. Ci sami towarzysze przypominają - operacja w zeszłym roku zakończyła się pełnym sukcesem i zwycięstwem naszych sił.
Odpowiedz
#9
2134

[Obrazek: QfxYD0j.jpeg]


Cytat:Do mojej Bọ rùa w Sa Khôn chodzi Ro Mak-Lô-Vítch, znany sajgoński smakosz i krytyk kulinarny. Pan Mak-Lô-Vítch zawsze przychodzi do Bọ rùi w butach wietnamskiej marki Bata (jest znanym miłośnikiem przyjaźni laosko-wietnamskiej), spodniach jedwabnych w kolorze jasnym, białej koszuli oraz uszytej w Ho Chi Minh na miarę marynarce koloru beż. Twarz jego wygolona wygląda jak księżyc w pełni lub młody cypisek, grzywa zaczesana jest do tyłu, a pan Ro - posiadający 150cm wzrostu przechadzając się po Bo rui z wypiętą piersią i pozie femkomskiej oficerki sprawia wrażenie jakby przybył właśnie z Phu Quoc z samym poleceniem Najjaśniejszej Partii w ważnej misji.

Pan Ro znany jest z tego, że dba o to, co kupują jego współklienci. Zagląda ludziom do koszyka. Czasem pochwali, czasem zatroskany pokręci głową, czasem poradzi, gdy klient kupi 'salami' z padliny produkowanej w Singapurze zamiast prawdziwego salami z Hue marki PICK.

Gdy Pan Ro wkracza do sklepu, wielu klientów podąża za nim, aby zobaczyć, co Pan Ro kupi. Pan Ro wspina się na czubkach palców po masło. Tum milczy, aby po chwili szepnąć

Masło laoskie, trzeba też kupić skoro Pan Mak-Lô-Vítch kupuje 

Innym razem pan Mak-Lô-Vítch idzie na stoisko z jajkami. Tutaj sprawa jest prosta - kupuje jajka marki Cha-ho z wolnego wybiegu lub z kury zielononóżki, które firmuje swoim nazwiskiem. Bardziej odważni podchodzą do pana Ro i pytają

- Panie Robercie, jak przygotować pyszne Pho? 

Wtedy on odpowiada 

- Szanowna Pani, rączki całuję. Potrzebuje pani świeżej jarzyny oraz świeżego Kim Long. Jarzynę obwija pani jedwabną nicią, aby na końcu wyłowić, gdy odda swój smak, a w czasie gotowania na najmniejszym ogniu zbiera pani szumowiny przez jedwabną chustkę 

Powtarza też często pod nosem: 

Niezbytnym prawem mieszkańca Indochin jest sypać tyle papryki suszonej ile tylko dusza zapragnie. 

Pan Ro kupuje też często kampuczańską bryndzę po 5 złotych za kostkę oraz półtorej litry wody mineralnej Szaintkiralyi, która nie tylko smaczna - ale też tańsza niż wody laoskie. Ludzie często pytają:

Panie Ro najdroższy! Dlaczego bez gazu? 

Państwo szanowni. Bez gazu, gdyż mam w swoim domu prawdziwy syfon z nad jeziora Tri An. Wodę syfonowaną następnie mieszam z Kim Long otrzymując prawdziwy Szprycer. Dbajcie Państwo o czystość języka, gdyż nuworysze ze stolicy Chin mówią tak na podłe piwo od dużego browaru wymieszanie z tanim napojem gazowanym Sprajt. 

Niestety napotkała mnie raz nieprzyjemna przygoda.
Napotkałem raz pana Ro przy stoisku z kaszami. Wziąłem z półki paczkę kaszy manny, na co Pan Ro zapytał

Do pho? 

Ja zdziwony 

Panie Ro, kaszę mannę do pho? 

Na to pan Ro zaczerwienił się, wrzasnął, wspiął na palce, chwycił za kark i pierdolną mną z całej siły w stoisko z kaszami. Drobne ziarenka rozsypały się naokoło. Ja chciałem się podnieść, lecz przewróciłem się pod ziarnami gryki. Pan Ro krzyczał

KASZĘ MANNĘ? KASZĘ MANNĘ? TY PATRIARCHALNA SWOŁOCZO CHIŃSKA TY, JA CI POKAŻĘ BUCU TY PIEROŃSKI. W REPUBLICE WIETNAMU JADA SIĘ GRYSIK NIE KASZE MANNĘ. ZARAZ POKAŻĘ CI CO SIĘ ROBI Z GRYSIKIEM. 

Po czym rozerwał opakowanie grysiku (od tej pory uważam już i tak mówię na mannę), wziął butelkę wody wietnamskiej Szaintkiralyi i nalał sobie do ust. Woda w ustach wrzącego ze złości Pana Ro natychmiast się zagotowała. Pan Ro ściągnął mi spodnie, rozszerzył anusa, wlał ze swoich ust wrzącą wodę, a następnie wsypał kaszę ciągle mrucząc pod nosem 

KASZĘ MANNĘ, KASZĘ MANNĘ. JA MU POKAŻĘ BĘKARTOWI HANOJSKICH OFICERÓW. 

Odbyt mój piekł i bolał, a Pan Ro wściekle mieszał drewnianą łygą. 
Następnie przewrócił mnie na bok i wyciągnął blok zlepionego grysiku.

PATRZŻE TERAZ PATRZ
 
Pan Ro wyciągnął zza pazuchy nóż szefa kuchni i zaczął ciąć grysik w drobną kosteczkę 

TAK SIĘ SERWUJE GRYSIK DO PHO TAK. NAUCZŻE SIĘ I NIE POKAZUJŻE MI SIĘ NA OCZY DOPÓKI SIĘ NIE NAUCZYSZ 

Następnie odszedł. Ja leżałem z obolałym odbytem na stoisku z kaszą, gdy zauważyła mnie obsługa. Byli wyraźnie niezadowoleni z tego, jak wyglądały półki i przez cały dzień musiałem zbierać ziarenka z podłogi i wrzucać je do worków.

Od tej pory lubię zaskoczyć rodzinę Pho tak jak go się robi na Phu Quoc oraz przyswoiłem mowę oraz zwroty sajgońskie.
Odpowiedz