2022-07-31, 12:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2023-02-11, 16:16 przez prehi.
Powód edycji: poprawa na generacje pancerne
)
Cytat:INSTRUKCJA OBSŁUGI MOBILIZACJI
Mobilizacją nazywam w tym punkcie “mobilizację warunkową” z zasad (Militaria). Wymaga posiadania technologii “Kolej”.
Cytat:Mobilizacja warunkowa (wymagana technologia “Mobilizacja”)
Żeby jednostki wojskowe nie pobierały zaopatrzenia i paliwa, tudzież by uniknąć zbyt wysokiego poziomu wydatków na wojsko, można trzymać w magazynach sprzęt. W normalnych warunkach przeszkolenie do posiadanego sprzętu trwa rok (turę)... jest od tego wyjątek - Mobilizacja jako akcja.
Mobilizacja umożliwia zmobilizowanie wojsk do posiadanego sprzętu w trybie natychmiastowy, tak że są natychmiast gotowe do działań wojennych - po ogłoszeniu tego jawnie w wydarzeniach. Można ją też przeprowadzić jako warunkową część rozkazów (np. “Jeśli ktoś nas zaatakuje, ogłaszamy mobilizację i uzbrajamy rekrutów w sprzęt z magazynów i wysyłamy na front)... najlepiej wtedy uwzględnić te siły w rozkazach warunkowych.
Jest w tym kilka uwarunkowań. Po pierwsze, taka mobilizacja może być przeprowadzona tylko wobec wojsk lądowych. Po drugie, trzeba mieć sprzęt i pieniądze na przeszkolenie. Po trzecie, poziom poboru musi wynosić przynajmniej “1” (nie może być to “armia skadrowana”). Po czwarte, trzeba mieć wolnych rekrutów - przy czym warto zaznaczyć, że jeśli kraj posiada poziom poboru równy przynajmniej “2” (“Pobór”), to w rozkazach warunkowych można zapisać ogłoszenie zwiększenia poziomu mobilizacji o 1 poziom. Powoduje to utratę stabilności, zmniejszenie dochodu, ale daje bardzo dużą liczbę rekrutów gotowych do zmobilizowania w kamasze i wysłania do obrony Vaterlandu.
*) Kiedy ją stosować i propozycje jak można to zrobić efektywnie?
-> Jeśli mamy pobór na poziomie “1” (Armia zawodowa) i mamy wolnych rekrutów, możemy albo w ciągu tury określić że mobilizujemy siły - wydajemy pieniądze na przeszkolenie, zużywamy sprzęt z magazynów i mamy wojsko natychmiastowo gotowe do użytku, w tej samej turze wojennej. Bez korzystania z tej możliwości (nie mamy “Kolej” albo mamy armię skadrowaną, albo przeszkalamy flotę lub lotnictwo) musimy na efekt przeszkolenia czekać rok.
-> Możemy zrobić jak wyżej, zostawiając sobie pieniądze w rezerwie i ustalając rozkazy warunkowe, np. “jeśli ktoś nas zaatakuje, 24 tys posiadanych rekrutów jest wyszkolonych do sprzętu jako 3piech0”. I bach, mamy 3 dywizje piechoty które mogą wspomóc nasze siły w obronie.
-> Jeśli mamy poziom poboru 2 lub wyżej (“Pobór” i wyżej) możemy w ramach mobilizacji warunkowej nakazać podwyższenie poziomu poboru (!), co kosztuje stabilność, ale automatycznie zapewnia nam bardzo dużo rekrutów i pozwala ad hoc wyszkolić np 20-30 dywizji, jeśli mamy tyle sprzętu i rezerwy pieniędzy.
… z czego wynika że może się opłacać posiadać poziom Poboru na 2, nawet jak nie potrzebujemy tylu rekrutów - jeśli mamy więcej sprzętu niż potencjalnych rekrutów i chcemy zrobić komuś bardzo nieprzyjemną niespodziankę. Chciałbym bowiem zaznaczyć, że nie przewiduję tutaj limitów - jeśli ktoś miał armię na 4 dywizje i zmobilizuje 70 dywizji, to jeśli się wyrobi (patrz niżej “Co może pójść nie tak?”), to jak najbardziej może.
*) Co może pójść nie tak?
No cóż…
Po pierwsze, trzeba mieć szmal na przeszkolenie. Jeśli nie posiadasz odpowiednich wolnych środków w budżecie, to nic nie przeszkolisz. A nie przewiduję możliwości “automatycznego brania pożyczki” - sorry.
Po drugie, nie można przeprowadzić takiej mobilizacji na lotnictwie lub flocie. To są bardziej stechnicyzowane formacje wojsk i nie wyobrażam sobie by mobilizować kogoś np. jako pilota. “Wezwanie do wojska! Mamy zapisane że piętnaście lat temu służył pan jako pilot sterowca, więc teraz poleci pan Latającą Fortecą!”.
Przy artylerii, piechocińcach i innych jest łatwiej. Przynajmniej się nie rozbijesz…
Po trzecie, mobilizacja warunkowa jest “natychmiastowa” z punktu widzenia tury - jest w tej samej turze. W praktyce jeśli mamy zapisane “jeśli ktoś nas zaatakuje, to robimy mobilizację warunkową”, to musimy mieć jakieś siły obronne na granicach które mobilizację osłonią. Mogą to być nawet jednostki w liczbie jednej dywizji na prowincję, atakowane przez 10 dywizji z artylerią i balonami - nie szkodzi. Sam fakt że wróg będzie musiał się zatrzymać by ich wystrzelać, spowoduje że mobilizacja wewnątrz kraju się odbędzie i po zajęciu granicy wróg napotka wewnątrz kraju gotowe jednostki. Tak, poligon pomaga. Nie, nie powoduje że to się dzieje natychmiast - musi być osłona na granicy. Teoretycznie, jeśli mamy wielki kraj i poświęcimy np 5 prowincji by zmobilizować rekrutów, to nie trzeba osłony granicy. Ale w praktyce to może oznaczać że nie zmobilizowaliśmy w pełni sił - bo na przykład ludzie co otrzymali wezwanie mobilizacyjne, ledwo spakowali walizkę, zobaczyli że za oknem już defiladują jakieś wrogie szwejki. No smutno, jak potem przez to mamy mniej dywizji niż mogliśmy mieć, bo nam mobilizowani nie zdążyli dojechać, prawda?
Więc: zostawiaj kasę na mobilizację. Pamiętaj że to tylko wojska lądowe. Miej osłonę na granicy. Jak Szwajcaria, mój drogi, jak Szwajcaria…
Cytat:WAŻNE INFORMACJE - JEDNOSTKI “SZCZEGÓLNE”
Omawiam: Kawalerię, Artylerię+Balony, Sterowce i Wojska Pancerne.
Są to typy wojsk które - poza pancerniakami - nie pojawiały się rutynowo i trzeba wyjaśniać czemu przynajmniej na początkowym etapie gry nie są “memem”. Wojska pancerne za to należy wyjaśnić, czemu na początku gry memem jak najbardziej są.
*) Kawaleria
“Koń jaki jest, każdy widzi”
--- <<Nowe Ateny, Albo Akademija wszelkiej sciencyi pełna na różne tytuły jak na classes podzielona, mądrym dla memoriału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki erygowana.>> Benedykt Chmielowski
“Długa szosa była pusta. Nigdzie nie było słychać ani jednego wystrzału. Tym większe było moje zdziwienie, gdy nagle bezpośrednio pod Trzcianami usłyszałem wołające mnie głosy i zastałem ludzi z mojego sztabu w hełmach bojowych przy ustawianiu działka przeciwpancernego na stanowisku bojowym. Na moje pytanie, co ich do tego skłoniło, otrzymałem odpowiedź że w każdej chwili może się pojawić polska kawaleria która rozpoczęła natarcie. Uspokoiłem mych ludzi i udałem się do swych zajęć w sztabie.”
--- <<Wspomnienia Żołnierza>> Heinz Guderian
Kawaleria jest niedocenianym w naszym polskim kraju rodzajem wojsk. Głównie z uwagi na propagandę najpierw niemiecką, potem sowiecką, na temat “szarż z szablami na czołgi” i podobnych bredni. Kawaleria ma swoje wady (koszt utrzymania koni - przejście na dywizje zmotoryzowane zamortyzowałoby się w II RP po paru latach; uzależnienie od koni, wrażliwych na zmęczenie i ostrzał; niższa szybkość strategiczna i taktyczna niż jednostek motorowych; itp.), ale ma i zalety. Przede wszystkim są to jednostki szybsze niż zwykła piechota, są szybsze w trudniejszych warunkach terenowych niż jednostki zmotoryzowane (jesień/wiosna w terenie słabo zurbanizowanym) i - na PNW - są dostępne od ręki.
Czym kawaleria nie jest? Jednostką uderzeniową używaną do przełamywania frontu, spisze się podobnie jak piechota zwykła. Podobnie, ale gorzej.
Czym kawaleria jest? Jednostką mobilną używaną jako mobilna rezerwa, albo jednostką przełamującą front w manewrach / korzystającą z przełamania (piechota szturmem przełamała linię obrony, kawaleria wtedy manewruje na tyłach wroga. Tego zabrakło Niemcom w 1918, bo wszystkie swoje dywizje kawalerii spieszyli). Przełamanie manewrowe frontu jest raczej dla prowincji słabo zurbanizowanych przy nie za dużej ilości obrońców (do 3 dywizji w obronie), najlepiej nieokopanych…
A: i jeszcze raz zaznaczam, bo może to niejasne. Poza specyficznymi uwarunkowaniami terenowymi, w których kawaleria nieznacznie góruje, piechota zmotoryzowana jest lepsza od kawalerii, czasem znacznie lepsza. Ale nie jest osobną jakością samą w sobie jak jednostki zmechanizowane - to jak lepsza kawaleria, bo odporniejszy środek transportu.
*) Artyleria + Balony
“Armata: narzędzie stosowane do poprawiania granic państwowych. ”
--- Ambrose Gwinett Bierce (1842–1913 lub 1914), amerykański pisarz, dziennikarz i satyryk
“Armaty czynią nas silnymi, masło tylko tłustymi.”
--- Herman Göring (1893–1946). Nawiązanie do hasła propagandowego “Armaty zamiast masła!”
Jednostek artyleryjskich jako osobnych dotąd na PNW nie było. Czym one są? Jednostki wspierające, raczej nie samodzielne w boju lądowym, tworzące duże formacje. Jak to wspiera piechotę, jak to działa i w ogóle czemu balony?
Zacznijmy od tego, że armaty - nawet czarnoprochowe - mogą strzelać daleko. W tym sensie daleko, że strzelają do celów których nie widzą: nazywa się to ogień pośredni. Ogień bezpośredni to ogień skierowany naprzód, jaki prowadzi np. artyleria przeciwpancerna albo armaty czołgowe. Armatohaubice XXI wieku zazwyczaj mogą prowadzić ogień i pośredni i bezpośredni; założenie dla PNW jest takie, że brygady artylerii prowadzą przede wszystkim ogień pośredni, od prowadzenia ognia bezpośredniego są jednostki pancerne, zmechanizowane i oddziały artylerii przy piechocie/kawalerii (małe działka).
Definicja “czym jest ogień pośredni” mówi już “czemu balony”: razimy cele których nie widzimy, bo nasz zasięg ostrzału jest dalszy niż nasz zasięg wzroku. W czasach gdy nie ma satelitów (i można prowadzić ogień po koordynatach od szpiegów) i dronów, artyleria ma ogień który może być korygowany dzięki:
- obserwatorom artyleryjskim na linii frontu. Przydatne, ale oni też mają ograniczony zasięg widzenia.
- obserwacjom z wysokich wież itp. Też się przydaje, ale też ma ograniczenia wysokości i musi być gdzieś ta wieża.
- obserwacje z powietrza: z balonu.
Zakładamy że każda jednostka artylerii ma swoich obserwatorów do wysłania na linię frontu w celu korekty, ale ich skuteczność jest ograniczona. Jeśli jedna ze stron ma balony, a druga nie, można wykorzystać ukształtowanie terenu i ostrzeliwać wroga z pozycji których on nie jest w stanie nijak zobaczyć, samemu dokładnie wiedząc gdzie są działa przeciwnika. W ten sposób nawet mniejsze siły, ale dysponujące balonem mogą w ogniu kontrbateryjnym zniszczyć w pojedynku artyleryjskim działa przeciwnika. Oczywiście, artylerzyści i dowódcy myślą, więc w razie takiego pojedynku będzie nakaz jak najszybciej ewakuować choć część wystawionych na ostrzał dział, które powrócą dopiero w pod osłoną nocy i zamaskowane na pozycjach - nie będą stracone. Ale nie będą mogły wspierać na bieżąco własnych wojsk, będą tylko trzymane jako rezerwa, więc ich potencjał nie będzie wykorzystany.
Dlatego uznałem, że jedna jednostka (brygada) artylerii na 3 dywizje piechoty podwaja siłę ataku/obrony piechoty. Można dać i więcej dział, ale potem skuteczność nie rośnie liniowo - 2 brygady na 3 dywizje piechoty to takie 2,25-2,5 zwiększenia siły zamiast podwojenia… za to znacznie pomaga jakby przeciwnik miał działa: artyleria się wzajemnie neutralizuje na równych warunkach.
Ale posiadanie zwiadu powietrznego (jednego dyonu balonów na brygadę artylerii) podwaja skuteczność artylerii. I we wspieraniu piechoty i zwalczaniu wrogiej artylerii. Oczywiście, to jeśli przeciwnik ma jakieś balony, choćby w małej liczbie - pozwala to choć częściowo ograniczyć straty. Jeśli jedna ze stron ma monopol na balony/zwiad powietrzny, to jeśli do jednostki artylerii jest dołączona jednostka powietrzna - siła ognia artylerii jest poczwórna w zwalczaniu wrogiej artylerii. I tak, to powoduje że te trzy broniące się dywizje piechoty, posiadające jedną jednostkę artylerii i jedną jednostkę balonową, atakowane przez kogoś bez balonów ale z artylerią, to działa przeciwnika jeśli są ich nawet 3 brygady, zostaną sukcesywnie unieszkodliwione dość bezkarnie - i jeśli do tego czasu przeciwnik nie przełamie obrony (bo np. rozkazy kazały najpierw wyniszczyć wrogą artylerię), stanie twarzą w twarz z piechotą i artylerią wartą tyle co 12 dywizji. Bez balonów obrona byłaby przełamana z ogromną przewagą wroga.
Czemu balony i śmigłowce, a samoloty już są gorsze? Bo szybko lecą i muszą długo krążyć nad obszarem, a przez brak komunikacji muszą powiedzieć o wszystkim na dole. Z balonu można spuścić po linie meldunek w puszce; samoloty zdecydowanie rzadziej latają na uwięzi. Samoloty za to mogą się przydawać do obrony/niszczenia balonów wroga. I tak to się kręci…
*) Sterowce
“Nowożytni Hunnowie wzięli sobie za zadanie systematycznie terroryzować bezbronną ludność kwitnących miast przez rzucanie niszczących bomb ze swoich udoskonalonych aeroplanów i Zeppelinów. Ufni, iż kule ich nie dosięgną, krążą oni na swoich napowietrznych statkach, jak sępy krwiożercze, wypatrując, gdzie bezkarnie mogą nieść postrach i wyrządzać nieobliczalne szkody. Pomimo protestów cywilizowanego świata – djabelska robota bandytów napowietrznych nie ustaje. Przeszkodą dla nich jest tylko mróz lub silna mgła i deszcze. Z nastaniem pogody powtarzają swoje zbójeckie występy. W wynaturzonych swoich mózgach opracowują niemcy śmiałe plany podboju świata przez niszczenie środowisk cywilizacyjnych właśnie za pomocą rzucania bomb z aeroplanów i Zeppelinów. Jak w przepowiedniach starodawnych o Antychryście, że ukaże się on na wozie ognistym, tak w rzeczywistości niemcy, na oświetlonych w nocy Zeppelinach, ukazują się oczom naszym, budząc w nas nienawiść. ”
--- Artykuł w jednodniówce potępiający niemieckie naloty na Warszawę w 1914.
Sterowce, czyli aerostaty mające silniki i możliwość sterowania torem lotu (w przeciwieństwie do balonu), były [na PNW: Europa 10k są] objawieniem wojskowym. Ogromny zasięg jest ich największą zaletą… ale poza tym to noszą niezbyt dużo bomb (jednak latają wypornością), są niezbyt odporne na warunki pogodowe (przeciwny wiatr, burze - przeszkadzają). On the second hand, nawet sterowce wypełnione wodorem są dość bezpieczne w użyciu czy to cywilnym (transportowym) czy wojennym - by wodór zapłonął, musi być pomieszany z tlenem, a w tym celu konstruktorzy po pierwsze umieszczają go w osobnym zbiornikach, a po drugie - przewidują wentylację i ucieczkę wodoru na zewnątrz (przy wodorze nie ma czegoś takiego jak idealnie szczelne zbiorniki). Dość rzec, że używane zgodnie z instrukcjami i regulaminami sterowce cywilne nie miały nigdy wypadku - a już przed Wielką Wojną w latach 1910-1914 przewiozły 40 tysięcy pasażerów. Słynny wypadek z Hindenburgiem miał miejsce z powodu olania procedur na kilku płaszczyznach (na przykład zakaz dokowania podczas burzy. Bo namoczona lina zadziałała jak przewodnik przy wyładowaniu elektrostatycznym).
A sterowce wojskowe musiały być strącane pociskami zapalającymi (które zazwyczaj nie zapalały jednak wodoru), rakietami niekierowanymi (mającymi ten sam problem), artylerią polową (pociski przelatywały na wylot bez wybuchu)... najbardziej efektywnym sposobem walki ze sterowcami było, koniec końców, zrzucenie na nie z góry bomby, ale to też miało pewne problemy techniczne…
Sterowce wypełnione niepalnym helem są dodatkowo bezpieczniejsze w każdych warunkach: pociski zapalające im są już kompletnie niegroźnie, trzeba im zrobić odpowiednio dużo dziur by spadły.
Sterowce bombowe służą przede wszystkim do bombardowań strategicznych, ich celność jest nikczemna: najogólniej podczas nalotu można przyjąć że trafią w Londyn.
Sterowce zwiadowcze mają mniej bomb, a służą do dalekiego zwiadu dla sił lądowych lub floty. Zwłaszcza floty. Oba rodzaje sterowców mają karabiny maszynowe w gondolach.
Sterowce transportowe to odpowiednik sterowców “cywilnych”. Na temat ich zasięgu polecam poczytać np. o planowanej misji sterowca L59, któremu zaplanowano w 1917 misję-lot do Niemieckiej Afryki Wschodniej z zaopatrzeniem dla tamtejszych sił niemieckich. Niestety, zawrócili gdy mieli 400 mil do celu, . po fałszywej informacji o kapitulacji sił von Lettow-Vorbecka. Anyway: w ciągu pięciu dni lotu, przy średniej szybkości 45 mil na godzinę, zeppelin L59 przebył 4220 mil (6757 km). Po wylądowaniu okazało się, że paliwa wystarczyłoby na dalszych 3700 mil i 64 godziny lotu.
…ciekawostka, misją do Afryki dowodził gość, który przy okazji dokonał pierwszego i jedynego przejęcia statku przez sterowiec: wysadził załogę pryzową na szkunerze przewożącym drewno z Norwegii do Wielkiej Brytanii. Da się? Da się. Czemu na PNW sterowce zwiadowcze nie miałyby powtarzać tego wyczynu częściej? [skoro je lubię i popieram, zwłaszcza!]
*) Wojska Pancerne
“Czołgi będące początkowo przedmiotem drwin, przemieniły się w okropną broń. Toczą się w długim szeregu i ucieleśniają dla nas grozę wojny bardziej niż cokolwiek bądź innego. Nie widzimy dział, które ślą ku nam ogień huraganowy; atakujące linie wroga są ludźmi podobnie jak my, ale czołgi to machiny… ”
--- <<Na Zachodzie bez zmian.>> Erich Maria Remarque
Czołgi z Wielkiej Wojny to wielkie opancerzone maszyny przewożące działa, tak najogólniej można je opisać. Koszmarnie awaryjne (30 km zasięgu), nie wyposażone w środki łączności mimo dużych rozmiarów (chyba że środkiem łączności nazwiemy klatkę z gołębiami) i jeszcze koszmarnie drogie. I wolne.
Wojska pancerne II i po części III generacji nie są w stanie zastąpić kawalerii lub wojsk zmotoryzowanych w wychodzeniu na tyły. Są narzędziem do przełamywania frontu… ale niezbyt efektywnym. Mówiąc poważnie, w stosunku kosztów brytyjski moździerz piechoty był bronią znacznie bardziej efektywną w walce niż czołg. Fakt że przełamanie frontu nastąpiło w czasie gdy pojawiły się na nim masowe ilości czołgów, nie ma nic wspólnego z tym “że to były czołgi”, ale z tym że wszystkiego było dużo. Czołgi ani w 1916, ani w 1917 nie zmieniły sytuacji na froncie zachodnim, a w 1918 zmianę na froncie spowodowało przybycie sił amerykańskich i przez to przeważenie masy krytycznej na korzyść aliantów.
Największe i najbardziej zdumiewające przełamanie na froncie w 1918 to była Kaiserschlacht (zwana też ofensywą wiosenną), w której Niemcy skumulowali na zachodzie żołnierzy z wyciszonego frontu wschodniego, sformowali nowe dywizje szturmowe [co wiązało się z tym, że reszta dywizji była “okopowa” i niezdolna do ofensywy] i nimi przełamali linię frontu. Ale nie mogli należycie wykorzystać zwycięstwa z powodu braku mobilnych sił - a czołgi by takimi nie były.
Ogólnie więc, czołgi z Wielkiej Wojny mogą przełamać front, ale wojska pancerne I generacji są raczej memem niż środkiem walki, a wojska pancerne II generacji o ile mogą pozwolić na silne wsparcie ataku, o tyle są wolnobieżne i działają, cóż, w tempie piechoty…
Do czego mogą służyć wczesne wojska pancerne? Do przełamania pozycji nie wspartych artylerią. Ewentualnie atak ich na siły niewyposażone w broń przeciwpancerną może punktowo pomóc w przełamaniu obrony, ale to tyle.
… a jak ktoś chce blitzkrieg, to blitzkrieg piechotą szturmową jest nieironicznie lepszy niż “blitzkrieg” puszkami które nie przejadą dalej niż 30 kilometrów bez awarii.