2021-11-19, 00:20
2201
Terenzio Sundena poszukiwało kilka krajów, angażując do tego siły cywilne, wojak lądowe, lotnictwo i flotę. Nikt nie spodziewał jednak tego, że może to podlegać wymuszeniom.
Siły podległe EKN przeszukiwały sukcesywnie Zatokę Sadagar, ale palma pierwszeństwa w znalezieniu inkryminowanego jegomościa należy do agentów cywilnego wywiadu. Podszywając się pod zwolenników Sundena, nadawali "pirackie" audycje radiowe, które ściągnęły do nich Sundena i pozwoliły złapać na wodach międzynarodowych. A przynajmniej tak twierdzili w kontakcie radiowym z centralą i kolegami z agencji.
Traf chciał, że przypadkiem w okolicy była eskadra szybkich niszczycieli Yolombo, którzy przyuważyli akcję przechwycenia. Niszczyciele z tej eskadry, korzystając z czystej siły, zatrzymały cywilny jacht i dokonały abordażu - tego jachtu, na którym ponoć był przewożony Sunden. Następnie kapitan niszczyciela orzekł że to poszukiwany przez Yolombo przestępca, załoga jachtu potwierdziła (wszystko zostało nagrane!), a marynarze z Yolombo opuścili jacht z przewożonym Sundenem.
Przynajmniej taka jest wersja Yolombo, bo koledzy agentów, zaniepokojeni brakiem kontaktu, podpłynęli zbadać łódkę. Trafem okazało się, że cała załoga jachtu popełniła samobójstwo przez powieszenie, w niektórych miejscach wręcz tłocząc się by każdy mógł się do czegoś przyczepić z pętlą i ładnie kopnąć stołek. Cóż za determinacja!
Okręty Yolombo oddaliły się od wybrzeża EKN w kierunku wschodnim-północno-wschodnim "eskortować zbiegłego więźnia".
Terenzio Sundena poszukiwało kilka krajów, angażując do tego siły cywilne, wojak lądowe, lotnictwo i flotę. Nikt nie spodziewał jednak tego, że może to podlegać wymuszeniom.
Siły podległe EKN przeszukiwały sukcesywnie Zatokę Sadagar, ale palma pierwszeństwa w znalezieniu inkryminowanego jegomościa należy do agentów cywilnego wywiadu. Podszywając się pod zwolenników Sundena, nadawali "pirackie" audycje radiowe, które ściągnęły do nich Sundena i pozwoliły złapać na wodach międzynarodowych. A przynajmniej tak twierdzili w kontakcie radiowym z centralą i kolegami z agencji.
Traf chciał, że przypadkiem w okolicy była eskadra szybkich niszczycieli Yolombo, którzy przyuważyli akcję przechwycenia. Niszczyciele z tej eskadry, korzystając z czystej siły, zatrzymały cywilny jacht i dokonały abordażu - tego jachtu, na którym ponoć był przewożony Sunden. Następnie kapitan niszczyciela orzekł że to poszukiwany przez Yolombo przestępca, załoga jachtu potwierdziła (wszystko zostało nagrane!), a marynarze z Yolombo opuścili jacht z przewożonym Sundenem.
Przynajmniej taka jest wersja Yolombo, bo koledzy agentów, zaniepokojeni brakiem kontaktu, podpłynęli zbadać łódkę. Trafem okazało się, że cała załoga jachtu popełniła samobójstwo przez powieszenie, w niektórych miejscach wręcz tłocząc się by każdy mógł się do czegoś przyczepić z pętlą i ładnie kopnąć stołek. Cóż za determinacja!
Okręty Yolombo oddaliły się od wybrzeża EKN w kierunku wschodnim-północno-wschodnim "eskortować zbiegłego więźnia".