2022-04-10, 01:04
2207
Xin Youtai-Zimmerman, naturalizowany chińczyk (Nandanita z Wyspy Gwiaździstej który przyjął chińskie imię i obyczaje) wyprodukował memorandum na temat gospodarki odpadami w Jianye, która według niego pozostawia dużo do życzenia.
“Jianye wyrzuca do wody dwadzieścia pięć milionów jenów rocznie. I to nie w przenośni. Jak to, w jaki sposób? W dzień i w nocy. W jakim celu? Bez żadnego celu. Z jaką myślą? Bez żadnej myśli. Dlaczego? Tak sobie, Za pomocą jakiego to organu? Za pomocą swych trzewi. Cóż to za trzewia? To jego kanały. Dwadzieścia pięć milionów to najbardziej umiarkowana z cyfr, jaką podaje w przybliżeniu specjalna wiedza.
Nauka, po długim poszukiwaniu po omacku, wie dzisiaj, że najżyźniejszym i najskuteczniejszym nawozem jest kał ludzki. Chińczycy w czasach cesarskich powiedzmy to sobie ze wstydem - wiedzieli o tym przed nami, tak jak my to zapomnieliśmy. „Każdy wieśniak chiński — powiada Eckeberg — wracając z miasta przynosi na obu końcach swego kija bambusowego dwa kubły pełne tego, co my nazywamy nieczystościami." Dzięki nawozowi ludzkiemu ziemia w Chinach była wówczas tak młoda jak za czasów Abrahama. Pszenica chińska wydawała plon studwudziestokrotnie większy od zasiewu. Nie ma równie żyznego guana jak odpadki stolicy. Wielkie miasto to olbrzymie szambo. Wykorzystanie miasta do nawożenia pól to czysty interes.
Jeżeli nasze złoto jest nieczystością, to odwrotnie — nasze nieczystości są złotem. Co się robi z tym złotem-nawozem? Wyrzuca się je w otchłań.
(...)
Te stosy śmieci w śmietnikach, wozy z nieczystościami trzęsące się nocą po ulicach, te ohydne beczki zarządu miejskiego, cuchnące podziemne kanały błota ukryte pod brukiem, czy wiecie, co to jest? To łąki w kwieciu, to zielona trawa, to macierzanka, tymianek i szałwia, to zwierzyna i bydło, to wieczorny ryk sytych, wielkich wołów, to pachnące siano, to złociste zboże, to chleb na waszym stole, gorąca krew w waszych żyłach, to zdrowie, radość, życie. Tak chce tajemniczy akt tworzenia, który jest przeobrażaniem się. na ziemi i
przeistoczeniem w niebie.
Wrzućcie to do wielkiego tygla, wyjdzie stamtąd wasz dostatek. Odżywienie ziemi stwarza pożywienie dla ludzi.
Jesteście mistrzami w marnotrawieniu tego bogactwa i uważacie w dodatku, że jestem śmieszny. To właśnie ukoronowanie waszej ignorancji!
Statystyka wykazała, że same kraje lojalistyczne Nandanu poprzez ujścia swych rzek dokonują na rzecz Oceanu przelewu w wysokości pół miliarda jenów. Zanotujcie to sobie: tymi pięciuset milionami można byłoby pokryć jedną czwartą wydatków budżetowych. Zręczność człowieka jest tak wielka, że woli wrzucić tych pięćset milionów do rynsztoka. Ten majątek narodowy nasze nędzne kanały wyrzygują kropla po kropli do rzek, a rzeki oddają go gigantycznymi haustami oceanowi.
Każde rzygnięcie naszych kloak kosztuje nas tysiące jenów. Stąd; dwojaki skutek: ziemia zubożona, a woda zarażona.”
Specjaliści czepiają się nieco liczb o wskazują że w oczyszczalniach jednak większości krajów Nandanu istnieje jednak odzysk biogazu z gówna, ale samo Memorandum o Kupie wywarło wielkie wrażenie na inżynierskich elitach stolicy.
Pan Youtai-Zimmerman sugeruje że może zająć się zagospodarowaniem gówna pod nawozy i sprzedaż nadwyżek Albionowi - albo odwrotnie.
“Nie przegapmy tej szansy - te trzewia Xinchiguo to złoty interes, a pieniądz na tym zarobiony nie śmierdzi!”.
Xin Youtai-Zimmerman, naturalizowany chińczyk (Nandanita z Wyspy Gwiaździstej który przyjął chińskie imię i obyczaje) wyprodukował memorandum na temat gospodarki odpadami w Jianye, która według niego pozostawia dużo do życzenia.
“Jianye wyrzuca do wody dwadzieścia pięć milionów jenów rocznie. I to nie w przenośni. Jak to, w jaki sposób? W dzień i w nocy. W jakim celu? Bez żadnego celu. Z jaką myślą? Bez żadnej myśli. Dlaczego? Tak sobie, Za pomocą jakiego to organu? Za pomocą swych trzewi. Cóż to za trzewia? To jego kanały. Dwadzieścia pięć milionów to najbardziej umiarkowana z cyfr, jaką podaje w przybliżeniu specjalna wiedza.
Nauka, po długim poszukiwaniu po omacku, wie dzisiaj, że najżyźniejszym i najskuteczniejszym nawozem jest kał ludzki. Chińczycy w czasach cesarskich powiedzmy to sobie ze wstydem - wiedzieli o tym przed nami, tak jak my to zapomnieliśmy. „Każdy wieśniak chiński — powiada Eckeberg — wracając z miasta przynosi na obu końcach swego kija bambusowego dwa kubły pełne tego, co my nazywamy nieczystościami." Dzięki nawozowi ludzkiemu ziemia w Chinach była wówczas tak młoda jak za czasów Abrahama. Pszenica chińska wydawała plon studwudziestokrotnie większy od zasiewu. Nie ma równie żyznego guana jak odpadki stolicy. Wielkie miasto to olbrzymie szambo. Wykorzystanie miasta do nawożenia pól to czysty interes.
Jeżeli nasze złoto jest nieczystością, to odwrotnie — nasze nieczystości są złotem. Co się robi z tym złotem-nawozem? Wyrzuca się je w otchłań.
(...)
Te stosy śmieci w śmietnikach, wozy z nieczystościami trzęsące się nocą po ulicach, te ohydne beczki zarządu miejskiego, cuchnące podziemne kanały błota ukryte pod brukiem, czy wiecie, co to jest? To łąki w kwieciu, to zielona trawa, to macierzanka, tymianek i szałwia, to zwierzyna i bydło, to wieczorny ryk sytych, wielkich wołów, to pachnące siano, to złociste zboże, to chleb na waszym stole, gorąca krew w waszych żyłach, to zdrowie, radość, życie. Tak chce tajemniczy akt tworzenia, który jest przeobrażaniem się. na ziemi i
przeistoczeniem w niebie.
Wrzućcie to do wielkiego tygla, wyjdzie stamtąd wasz dostatek. Odżywienie ziemi stwarza pożywienie dla ludzi.
Jesteście mistrzami w marnotrawieniu tego bogactwa i uważacie w dodatku, że jestem śmieszny. To właśnie ukoronowanie waszej ignorancji!
Statystyka wykazała, że same kraje lojalistyczne Nandanu poprzez ujścia swych rzek dokonują na rzecz Oceanu przelewu w wysokości pół miliarda jenów. Zanotujcie to sobie: tymi pięciuset milionami można byłoby pokryć jedną czwartą wydatków budżetowych. Zręczność człowieka jest tak wielka, że woli wrzucić tych pięćset milionów do rynsztoka. Ten majątek narodowy nasze nędzne kanały wyrzygują kropla po kropli do rzek, a rzeki oddają go gigantycznymi haustami oceanowi.
Każde rzygnięcie naszych kloak kosztuje nas tysiące jenów. Stąd; dwojaki skutek: ziemia zubożona, a woda zarażona.”
Specjaliści czepiają się nieco liczb o wskazują że w oczyszczalniach jednak większości krajów Nandanu istnieje jednak odzysk biogazu z gówna, ale samo Memorandum o Kupie wywarło wielkie wrażenie na inżynierskich elitach stolicy.
Pan Youtai-Zimmerman sugeruje że może zająć się zagospodarowaniem gówna pod nawozy i sprzedaż nadwyżek Albionowi - albo odwrotnie.
“Nie przegapmy tej szansy - te trzewia Xinchiguo to złoty interes, a pieniądz na tym zarobiony nie śmierdzi!”.