2022-06-22, 01:44
Na PNW gram po raz pierwszy, z raczej zupełnie innej kultury gry niż tutaj i muszę przyznać, że mi się obecna gra bardzo podobała i dalej podoba. Nie wydaje mi się, żebym miał mniej boleści na TFach i w wydarzeniach od innych graczy (chyba że jestem totalnym ignorantem i nie znam skali ich męczeństwa), więc raczej uważam że reakcje większości na negatywne eventy są bardzo często przesadzone, szczególnie że pewna część (niektóre sam jestem w stanie wskazać) z nich to wydarzenia wywołane działaniami innych graczy, a nie przypadkowy dopust losu. Pierwszy raz też miałem okazję zobaczyć, jak jeden GM ogarnia sam jeden tylu graczy bez outsourcowania pisania wydarzeń/wojen etc, i to przy co turowym wstawianiu eventów, wojen i sprawdzaniu budżetów (!) co moim zdaniem jest imponujące, bo na przykład mi (i pewnie nie tylko mi) zwyczajnie by się nie chciało. Niejeden raz zdarzyło mi się, że faktycznie byłem zaskoczony tym, co się działo w wydarzeniach: czy to moich, globalnych czy jawnych innych graczy.
Zgadzam się z krytyką na temat tak zwanej inflacji cech, ale moim zdaniem wynikała ona w dużej mierze z działalności graczy (porównajcie info ogólne aktywnych AMATu/Manticory z infem ogólnym pasywnych Riziego/Transaarde) którą jakoś trzeba było nagrodzić/ukarać. To i tak moim zdaniem mały minus w stosunku do wielu plusów. Długość tur również nie wynika z gnuśności GM'a.
Absolutnie nie zgadzam się z większością krytyki dotyczącej "chcę walczyć z innymi graczami, a nie mogę bo mam walkę z eventami" - jedne z tych osób które stosują teraz ten argument wcześniej narzekały na to że są jakoby zmuszani do walki z graczami, a inni przez ostatnie osiem tur robili wszystko byleby do jakiegokolwiek ich poważnego konfliktu nie doszło, bo liczyli na zrealizowanie swojego idealnego planu. Ja walczę cały czas z innymi graczami praktycznie od 2201 roku, różne potęgi różnych stronnictw przez ten cały czas miały mnóstwo okazji by się gdzieś włączyć i coś zrobić, ale wolały realizować swoje zimne wojny, jakieś inne cele czy przygotowywać na ostateczne zwycięstwo: problem z tym jest tylko taki, że ktoś inny w tym czasie może zdążyć zrealizować swój idealny plan albo złapać jakąś okazję.
Absolutnie nie zgadzam się też z zarzutami o jakiś railroading - z własnego przypadku wiem że jakbym bez refleksji podchodził do poleceń GMa i realizował je jak automat to mojego kraju już by nie było na mapie. A jakby GM zmuszał do wyborów, tak jak niektórzy mówią, to na pewno by mnie srogo pokarał. No chyba że już zostałem pokarany, ale w takim razie nie zauważyłem. Myślę że w tym stanowisku akurat nie jestem odosobniony, ale taka już natura człowieka że głośniejsi są ci, którym coś przeszkadza niż ci, dla których coś jest w porządku.
No i finalnie: rozumiem podejście i stanowisko starych graczy, ostatecznie to "wasz" PBF i jesteście do czego innego przyzwyczajeni, a Prehi, z tego co rozumiem, zaserwował wam bardzo dużą zmianę - na którą byliście nieprzygotowani. Sorry za taki walltext, ale uważam że w stosunku do GMa jest za dużo niesłusznej krytyki (często wręcz schizofrenicznej z mojego punktu widzenia) a za mało spojrzenia z innej perspektywy.
Zgadzam się z krytyką na temat tak zwanej inflacji cech, ale moim zdaniem wynikała ona w dużej mierze z działalności graczy (porównajcie info ogólne aktywnych AMATu/Manticory z infem ogólnym pasywnych Riziego/Transaarde) którą jakoś trzeba było nagrodzić/ukarać. To i tak moim zdaniem mały minus w stosunku do wielu plusów. Długość tur również nie wynika z gnuśności GM'a.
Absolutnie nie zgadzam się z większością krytyki dotyczącej "chcę walczyć z innymi graczami, a nie mogę bo mam walkę z eventami" - jedne z tych osób które stosują teraz ten argument wcześniej narzekały na to że są jakoby zmuszani do walki z graczami, a inni przez ostatnie osiem tur robili wszystko byleby do jakiegokolwiek ich poważnego konfliktu nie doszło, bo liczyli na zrealizowanie swojego idealnego planu. Ja walczę cały czas z innymi graczami praktycznie od 2201 roku, różne potęgi różnych stronnictw przez ten cały czas miały mnóstwo okazji by się gdzieś włączyć i coś zrobić, ale wolały realizować swoje zimne wojny, jakieś inne cele czy przygotowywać na ostateczne zwycięstwo: problem z tym jest tylko taki, że ktoś inny w tym czasie może zdążyć zrealizować swój idealny plan albo złapać jakąś okazję.
Absolutnie nie zgadzam się też z zarzutami o jakiś railroading - z własnego przypadku wiem że jakbym bez refleksji podchodził do poleceń GMa i realizował je jak automat to mojego kraju już by nie było na mapie. A jakby GM zmuszał do wyborów, tak jak niektórzy mówią, to na pewno by mnie srogo pokarał. No chyba że już zostałem pokarany, ale w takim razie nie zauważyłem. Myślę że w tym stanowisku akurat nie jestem odosobniony, ale taka już natura człowieka że głośniejsi są ci, którym coś przeszkadza niż ci, dla których coś jest w porządku.
No i finalnie: rozumiem podejście i stanowisko starych graczy, ostatecznie to "wasz" PBF i jesteście do czego innego przyzwyczajeni, a Prehi, z tego co rozumiem, zaserwował wam bardzo dużą zmianę - na którą byliście nieprzygotowani. Sorry za taki walltext, ale uważam że w stosunku do GMa jest za dużo niesłusznej krytyki (często wręcz schizofrenicznej z mojego punktu widzenia) a za mało spojrzenia z innej perspektywy.