2022-11-10, 19:27
Z Gazety Fenniańskiej, wojenne wydanie specjalne:
Jak okazało się w ostatnich dniach, geopolityczni pesymiści mieli racje w swoich prognozach: eliminacja Królestwa Piratów nie zakończyła anarchizacji życia międzynarodowego, a jedynie otworzyła drogę dla większych łotrów, bandytów na skalę państwową. Pierwszym z tego typu tworów jest niesławne Stejo Tuul: totalitarne morskie państewko, promujące wszelkie możliwe degrengolady społeczne, które ich przywódcy zdołają odszukać w encyklopedii dziejów powszechnych. Samo istnienie tego państewka wołało o pomstę do Nieba, ale sąsiedzi Tuulan, narody respektujące zasady rządzące społeczeństwami ludzkimi nigdy nie wpadły na pomysł prewencyjnej eksterminacji tego totalitaryzmu; toteż dziś państwo znane nam jako Zjednoczone Prowincje Kenii Wschodniej jest ofiarą bezpodstawnej agresji swojego sąsiada, którego przywódca pewnego dnia po prostu postanowił rozpocząć wojnę z Kenijczykami: na nieszczęście dla Kenijczyków, byli oni kompletnie nieprzygotowani na ten atak i bardzo wątpliwe jest, że obronią się przed tuulańskimi bandytami bez pomocy z zewnątrz. Senator Patrick Donnelly, szef ugrupowania rządzącego, zapowiedział już, że Fennia udzieli pomocy UPKE, a Stejo Tuul otrzyma od Ligi stosowne ultimatum. Na tą wiadomość pojawiły się już pierwsze reakcje w społeczeństwie.
Pierwszy zareagował fenniański Herokult: aż wszystkich jego dziesięciu członków, którzy na Placu Królowej Kailin w Lucaigh zorganizowali spontaniczny wiec wraz z paroma przedstawicielami KPR, deklarowali swoje poparcie dla inwazji tuulańskiej i wskazywali na konieczność prowadzenia polityki "realistycznej i wielowektorowej", a to wymaga wsparcia dla przywódcy Tuul, który jest celem ataku światowego spisku Czerwonych. Zwolennicy opcji tuulańskiej na czele z kontrowersyjnym senatorem Gregorem O'Brownem wskazywali na to, że jeśli UPKE nie chciało być zaatakowane, to nie powinno umieszczać swojego kraju tak blisko kolonii tuulańskich i prowokować pokojowego prezydenta swoim ustrojem, religią i kulturą, któremu nie pozostawiono innego wyjścia, jak agresywna obrona. Wiec zakończył się przemocą: zdenerwowani obserwatorzy i właściciele lokali przegonili wiecowców kijami i miotłami.
Sivell Dirr, popularny w Fennii pieśniarz i aktor
Na szczęście zwolenników opcji tuulańskiej w społeczeństwie fenniańskim da się policzyć na palcach rąk i stóp: znacznie więcej jest tych, którzy potępiają agresję. Markiza Ylster ogłosiła, że będzie organizować zbiórkę na pomoc humanitarną dla Kenijczyków, szanowany przez całe społeczeństwo lord Harford wypowiedział się publicznie, że "Madta trzeba zbić kijem, jak wściekłego szakala", lord-admirał G.P LeChuck jako przedstawiciel Królewskich Sił Zbrojnych ma wystąpić w Senacie, by wypowiedzieć się na temat konieczności przeciwstawienia się Tuulańczykom; przykłady można wymieniać. Do największego ekstremizmu posunęła się jednak gwiazda fenniańskiej piosenki: Sivell Dirr, który zawiesił swoją trasę koncertową i zgłosił się na ochotnika do armii. W wywiadzie z "Heroldem Meriańskim" powiedział, że ta decyzja wynikła z tego, że nie wierzy w zdolność władz tuulańskich do rozwiązania pokojowego: a po UPKE z pewnością prezydent Madt skieruje swój wzrok na Fennię. Natomiast w "Pax Tuulana" miejsce artystów niepodobających się władzy w najlepszym przypadku będzie w szpitalu psychiatrycznym. Sivell obawia się też o los fenniańskiego stylu życia: bo w razie tuulańskiego zwycięstwa na Północy, niewątpliwie straszny los spotkałby nasze matki i siostry..
Jednak bandytyzm nasilił się nie tylko obok nas, ale również na południu: królestwo Qin, bez podania jakiegokolwiek powodu, wkroczyło na terytoria państwa Wenedów, nawiązując z nimi walkę i dokonując zaboru ich ziem. I o ile nikt nie powinien pałać żadną sympatią do opresyjnego reżimu Lasockich, to są lepsze sposoby obalenia go niż mordowanie tych, których ten reżim ciemięży. Państwo Qin też nie jest wcale takie lepsze, jeśli chodzi o traktowanie swoich poddanych i ludów ościennych.. Pytany przez nas o to profesor Johnson, znany specjalista od orientalistyki, wyjaśnia, że wynika to z tego, że państwo Qin wywodzi się od starożytnego ludu Lapończyków, które mieszkało na odległych wyspach na wschód, za Wielkim Stepem. Według lapońskich podań, gdy miał następować Upadek, cesarz Lapończyków (więziony wcześniej przez złych mandarynów) wraz z dobrymi ludźmi odleciał do Niebios, podczas gdy grzesznicy zostali na miejscu i stworzyli najbardziej opresyjne reżimy, jakie można sobie wymyślić: rzecz jasna, poza Tuul. Profesor Johnson jest pewny, że historia zatacza koło, bo nie wydaje nam się, żeby to król Ei Sei sam podjął taką bandycką decyzję: stoi za tym ewidentnie zła wola jego sługów. Naukowiec konkluduje to tezą, że Ei Sei niewątpliwie wkrótce również zniknie, jak Cesarz Lapończyków, a Qin czeka Era Walczących Księstw.
Pax Tuulana
Jak okazało się w ostatnich dniach, geopolityczni pesymiści mieli racje w swoich prognozach: eliminacja Królestwa Piratów nie zakończyła anarchizacji życia międzynarodowego, a jedynie otworzyła drogę dla większych łotrów, bandytów na skalę państwową. Pierwszym z tego typu tworów jest niesławne Stejo Tuul: totalitarne morskie państewko, promujące wszelkie możliwe degrengolady społeczne, które ich przywódcy zdołają odszukać w encyklopedii dziejów powszechnych. Samo istnienie tego państewka wołało o pomstę do Nieba, ale sąsiedzi Tuulan, narody respektujące zasady rządzące społeczeństwami ludzkimi nigdy nie wpadły na pomysł prewencyjnej eksterminacji tego totalitaryzmu; toteż dziś państwo znane nam jako Zjednoczone Prowincje Kenii Wschodniej jest ofiarą bezpodstawnej agresji swojego sąsiada, którego przywódca pewnego dnia po prostu postanowił rozpocząć wojnę z Kenijczykami: na nieszczęście dla Kenijczyków, byli oni kompletnie nieprzygotowani na ten atak i bardzo wątpliwe jest, że obronią się przed tuulańskimi bandytami bez pomocy z zewnątrz. Senator Patrick Donnelly, szef ugrupowania rządzącego, zapowiedział już, że Fennia udzieli pomocy UPKE, a Stejo Tuul otrzyma od Ligi stosowne ultimatum. Na tą wiadomość pojawiły się już pierwsze reakcje w społeczeństwie.
Po lewej - wizerunek Genmarszy Dejfiego XIII rozprzestrzeniany przez fenniański Herokult, po prawej - wizerunek genmarszy Dejfiego poprawiony przez artystę o informacje uzyskane od uchodźców ze Stejo Tuul
Pierwszy zareagował fenniański Herokult: aż wszystkich jego dziesięciu członków, którzy na Placu Królowej Kailin w Lucaigh zorganizowali spontaniczny wiec wraz z paroma przedstawicielami KPR, deklarowali swoje poparcie dla inwazji tuulańskiej i wskazywali na konieczność prowadzenia polityki "realistycznej i wielowektorowej", a to wymaga wsparcia dla przywódcy Tuul, który jest celem ataku światowego spisku Czerwonych. Zwolennicy opcji tuulańskiej na czele z kontrowersyjnym senatorem Gregorem O'Brownem wskazywali na to, że jeśli UPKE nie chciało być zaatakowane, to nie powinno umieszczać swojego kraju tak blisko kolonii tuulańskich i prowokować pokojowego prezydenta swoim ustrojem, religią i kulturą, któremu nie pozostawiono innego wyjścia, jak agresywna obrona. Wiec zakończył się przemocą: zdenerwowani obserwatorzy i właściciele lokali przegonili wiecowców kijami i miotłami.
Sivell Dirr, popularny w Fennii pieśniarz i aktor
Na szczęście zwolenników opcji tuulańskiej w społeczeństwie fenniańskim da się policzyć na palcach rąk i stóp: znacznie więcej jest tych, którzy potępiają agresję. Markiza Ylster ogłosiła, że będzie organizować zbiórkę na pomoc humanitarną dla Kenijczyków, szanowany przez całe społeczeństwo lord Harford wypowiedział się publicznie, że "Madta trzeba zbić kijem, jak wściekłego szakala", lord-admirał G.P LeChuck jako przedstawiciel Królewskich Sił Zbrojnych ma wystąpić w Senacie, by wypowiedzieć się na temat konieczności przeciwstawienia się Tuulańczykom; przykłady można wymieniać. Do największego ekstremizmu posunęła się jednak gwiazda fenniańskiej piosenki: Sivell Dirr, który zawiesił swoją trasę koncertową i zgłosił się na ochotnika do armii. W wywiadzie z "Heroldem Meriańskim" powiedział, że ta decyzja wynikła z tego, że nie wierzy w zdolność władz tuulańskich do rozwiązania pokojowego: a po UPKE z pewnością prezydent Madt skieruje swój wzrok na Fennię. Natomiast w "Pax Tuulana" miejsce artystów niepodobających się władzy w najlepszym przypadku będzie w szpitalu psychiatrycznym. Sivell obawia się też o los fenniańskiego stylu życia: bo w razie tuulańskiego zwycięstwa na Północy, niewątpliwie straszny los spotkałby nasze matki i siostry..
Qińska Ośmiornica
Jednak bandytyzm nasilił się nie tylko obok nas, ale również na południu: królestwo Qin, bez podania jakiegokolwiek powodu, wkroczyło na terytoria państwa Wenedów, nawiązując z nimi walkę i dokonując zaboru ich ziem. I o ile nikt nie powinien pałać żadną sympatią do opresyjnego reżimu Lasockich, to są lepsze sposoby obalenia go niż mordowanie tych, których ten reżim ciemięży. Państwo Qin też nie jest wcale takie lepsze, jeśli chodzi o traktowanie swoich poddanych i ludów ościennych.. Pytany przez nas o to profesor Johnson, znany specjalista od orientalistyki, wyjaśnia, że wynika to z tego, że państwo Qin wywodzi się od starożytnego ludu Lapończyków, które mieszkało na odległych wyspach na wschód, za Wielkim Stepem. Według lapońskich podań, gdy miał następować Upadek, cesarz Lapończyków (więziony wcześniej przez złych mandarynów) wraz z dobrymi ludźmi odleciał do Niebios, podczas gdy grzesznicy zostali na miejscu i stworzyli najbardziej opresyjne reżimy, jakie można sobie wymyślić: rzecz jasna, poza Tuul. Profesor Johnson jest pewny, że historia zatacza koło, bo nie wydaje nam się, żeby to król Ei Sei sam podjął taką bandycką decyzję: stoi za tym ewidentnie zła wola jego sługów. Naukowiec konkluduje to tezą, że Ei Sei niewątpliwie wkrótce również zniknie, jak Cesarz Lapończyków, a Qin czeka Era Walczących Księstw.