2023-03-02, 00:12
Jako autor mechaniki kolonizacji apeluję: keep it simple!
Koncepcja kolonizacji wewnętrznej ma jakiś sens, kiedy mówimy o kraju otoczonym ze wszystkich stron sąsiadami, który nie ma czego kolonizować - to się praktycznie nie zdarza, zwłaszcza od kiedy stwierdziliśmy, że wolimy mapki z dużą liczbą prowincji. A jak już się zdarzy, to na tyle rzadko, że nie powinno to zaśmiecać zasad gry, tylko stanowić właśnie okazyjną mechanikę.
Na "kolonizację wewnętrzną" krajów mających co kolonizować bym nie zezwolił, bo to promuje siedzenie na dupie i bunkrowanie się, co przy potencjalnie dłuższej granicy zawsze jest trudniejsze.
Jak koniecznie chcemy przy tym dłubać, to można byłoby powrócić do oryginalnej wykładni mówiącej, że:
"Po zgromadzeniu 10 punktów w prowincji możemy przyłączyć ją do swojego terytorium"
oznacza nie 10 punktów, które wbił jeden z graczy, tylko 10 punktów zebrane w sumie od wszystkich krajów kolonizujących tego prowa, co triggerowało event o konflikcie kolonistów.
Koncepcja kolonizacji wewnętrznej ma jakiś sens, kiedy mówimy o kraju otoczonym ze wszystkich stron sąsiadami, który nie ma czego kolonizować - to się praktycznie nie zdarza, zwłaszcza od kiedy stwierdziliśmy, że wolimy mapki z dużą liczbą prowincji. A jak już się zdarzy, to na tyle rzadko, że nie powinno to zaśmiecać zasad gry, tylko stanowić właśnie okazyjną mechanikę.
Na "kolonizację wewnętrzną" krajów mających co kolonizować bym nie zezwolił, bo to promuje siedzenie na dupie i bunkrowanie się, co przy potencjalnie dłuższej granicy zawsze jest trudniejsze.
Jak koniecznie chcemy przy tym dłubać, to można byłoby powrócić do oryginalnej wykładni mówiącej, że:
"Po zgromadzeniu 10 punktów w prowincji możemy przyłączyć ją do swojego terytorium"
oznacza nie 10 punktów, które wbił jeden z graczy, tylko 10 punktów zebrane w sumie od wszystkich krajów kolonizujących tego prowa, co triggerowało event o konflikcie kolonistów.