Catherine wszedłszy do karczmy od razu poczuła toczący się w niej smród. Mieszanina jedzenia, piwa i potu kilku ras sprawiała, że jej delikatne zmysły biły na alarm. Chcąc spędzić jak najmniej czasu w tym przybytku zaczęła szukać wzrokiem kupca, który wywiesił ogłoszenie.
Zauważyła go siedzącego z jakimś posępnym elfem jak rozmawiali z mężczyzną, który dziwnie machał rękami na wszystkie strony co wydało się Catherine bardzo groteskowe. Stanęła z boku i zaczekała aż skończą rozmawiać. Kiedy wyczuła chwilę to podeszła do stolika, uśmiechnęła się i delikatnym głosem młodej kobiety przemówiła:
- Sigmar niech ma Was w opiecie mężni panowie! Szukam niejakiego Kupca Rudolfa, który zamierza wyruszyć do mieściny Basdahl. Tak się składa, że również ja potrzebuję tam się udać i chętnie dołączyłabym do karawany. Wytrawną poszukiwaczką przygód może nie jestem, ale kto wie co szykuje dla mnie Założyciel? - zaśmiała się kończąc.