2021-03-09, 20:47
Ulrich:
Kolejka po piwo wynosiła dobre 10 minut stania, jednak wyśmienicie ubrany w dworski strój Ulrich błyskawicznie zwrócił na siebie uwagę podczas swej próby przeciśnięcia się. Lokalni utracjusze najniższego sortu szybko odsunęli się, a niektórzy wręcz odskoczyli, bojąc się iż mogli urazić jakiegoś pana któremu zamarzyło się pójść do niszowej karczmy. I w ten oto sposób, dzięki swej aparycji, młody pojedynkowicz błyskawicznie dotarł do oblężonej niczym niezłomna twierdza lady.
Na widok van Verthongena niziołczy karczmarz błyskawicznie przetarł szmatką spocone czoło, uśmiechnął się by sprawiać jak najlepsze wrażenie i polał do najczystszego dostępnego kufla "Specjał z Krainy Zgromadzeń". Zapewne inne trunki uznał za zbyt niszowe dla kogoś w dobrym stroju, a za polanie krasnoludzkiego ale mógłby być posądzony o próbę upicia i naciągnięcia potencjalnego wpływowego pana. Zadowolony lub też nie, z otrzymanem w dłoni kuflem, Ulrich ruszył ku stolikowi przy którym zasiadał już kupiec oraz wysoki elf.
"Co jest kur ten teges" brzdąknął pod nosem Rudolf, który przez parę sekund był zdziwiony widokiem zbliżającego się pojedynkowicza. Jednak szybko spostrzegł iż nie jest to żaden wielki czempion turniejowy, lecz zwykły młodzik, toteż wygłoszona w elegancki sposób krótka mowa Ulricha nie zrobiła jakiegoś większego wrażenia na kupcu.
"No no, wjadomka, w tym siwiecie nie ma nic za darmo! Sztery szylingi za kogoś takjego jak ty to dóborowa oferta jak na moje oka."
W momencie gdy kupiec zdążył wypluć z siebie ofertę na zatrważające cztery szylingi, które pewnie ledwo co pokryją wszystkie koszta Ulricha, do stołu podeszła... zakonnica! Cały stolik spojrzał na nią ze zdziwieniem.
//Nieudany test na autoprezentację (rzut 70), nieudany rzut na percepcję (55) więc też nie widziałeś początkowego zdziwienia kupca.
8 szylingów zamienia się w 7 szylingów i 7 pensów
Siostra Catherine
Widok siostry zakonnej w progu drzwi karczmy był dla wszystkich... szokujący. Jeśli w takie miejsca trafiają już faktycznie osoby związane z wiarą, są to zazwyczaj łowcy czarownic węszący herezję gdzie tylko się da. Mimo widocznego zniesmaczenia na twarzy służącej Sigmarowi niewiasty, czar jej wyglądu działał, szczególnie ulegli mu karczmarz który uznał iż siostra sigmarytka nie może płacić za siebie, oraz Rudolf który natychmiast po usłyszeniu iż Catherine potrzebuje transportu odrzekł
"Tak tak, na Sjigmara, jakrze bym mógł odmówijić sjostrze transportu! Zapraszam, zapraszam, proszem sjem rozgosicić przy naszym stole!"
Jak widać urok działał, a do stołu już zmierzał jakiś darmowy poczęstunek. "Wystąpienie" Catherine szybko zabrało uwagę Rudolfa który negocjował z Ulrichem na wspomnianą już sigmarytkę, co uniemożliwiało pojedynkowiczowi skuteczne negocjacje w sprawie zlecenia.
Franz Romeikat
Feralny szczurołap, który do hazardu miał wręcz przeciwne szczęście niż do łapania szczurów zaryzykował i wszedł do gry. Siedzący na prawo od niego portowy osiłek chwycił dwie kości w dłoń, chuchnął na nie, co spowodowało wydzielenie się straszliwego rybiego odoru z jego mordy, a następnie pewny siebie rzucił. Kości zatrzymały się po chwili w miejscu, uderzając charakterystycznie w stół, a waszym oczom ukazał się wynik 17. Wściekły porter uderzył pięścią w stół krzycząc donośnie
"KURWA"
Jego złość była uzasadniona, gdyż zabrakło mu trzech oczek do wygrania gry i zgarnięcia wszystkich pieniędzy. Niemniej po chwili ochłonął i wziął 4 pensy które miał zagwarantowane poprzez rzut z przedziału 16-19 i znów zaczął chuchać, tym razem na pieniądze. Odór był nie do zniesienia dla większości, jednak nie dla dzielnego szczurołapa, który na codzień musi znosić gorsze rzeczy!
Franz chwycił kości i oddał rzut, rzut niezmiernie pechowy gdyż wynoszący zaledwie 11. Nie pozwalało to Franzowi wziąć swoich 4 pensów z puli, natomiast ustanowiło nowy cel rzutu. Kolejni gracze musieli wyrzucić 11 zamiast 9 by wygrać grę (lub 20)!
Do stołu również zmierzała znajoma kelnerka, niosąca tanie szczyny przypominające ale. Mogą się przydać do zapicia smutków...
Ibrahim Jakub
Ostatnim z podróżników którzy zawitali do tego przybytku był niejaki Ibrahim Jakub, gladiator którego rodzima wieś znajduje się wśród rozgrzanych słońcem piasków Arabii. Nie pierdolił się w tańcu i szybko zwrócił na siebie uwagę poprzez trzaśnięcie drzwiami, co znów wywołało falę potu na czole karczmarza, panicznie bojącego się burdy (zapewne przez swój mały wzrost i posturę fizyczną typową dla niziołka). Ibrahim jednak nie lubił tracić czasu, więc błyskawicznie udał się do stołu Rudolfa, nucąc arabską pieśń. Przyglądał się uważnie elfowi i kupcowi, jednak nie zauważył w nich nic szczególnego, więc dosiadł się i czekał aż zapatrzony w Catherine kupiec zwróci na niego uwagę.
//Turkowi wleciał dobry charm więc ma priorytet na negocjacje :>
Aenarion
Wysoki elf był już dogadany z kupcem, toteż siedział i czekał aż reszta dostanie swoje kontrakty. Podobno po dobiciu targu, Rudolf ma powiedzieć co nieco więcej o całej operacji transportowej.
Kolejka po piwo wynosiła dobre 10 minut stania, jednak wyśmienicie ubrany w dworski strój Ulrich błyskawicznie zwrócił na siebie uwagę podczas swej próby przeciśnięcia się. Lokalni utracjusze najniższego sortu szybko odsunęli się, a niektórzy wręcz odskoczyli, bojąc się iż mogli urazić jakiegoś pana któremu zamarzyło się pójść do niszowej karczmy. I w ten oto sposób, dzięki swej aparycji, młody pojedynkowicz błyskawicznie dotarł do oblężonej niczym niezłomna twierdza lady.
Na widok van Verthongena niziołczy karczmarz błyskawicznie przetarł szmatką spocone czoło, uśmiechnął się by sprawiać jak najlepsze wrażenie i polał do najczystszego dostępnego kufla "Specjał z Krainy Zgromadzeń". Zapewne inne trunki uznał za zbyt niszowe dla kogoś w dobrym stroju, a za polanie krasnoludzkiego ale mógłby być posądzony o próbę upicia i naciągnięcia potencjalnego wpływowego pana. Zadowolony lub też nie, z otrzymanem w dłoni kuflem, Ulrich ruszył ku stolikowi przy którym zasiadał już kupiec oraz wysoki elf.
"Co jest kur ten teges" brzdąknął pod nosem Rudolf, który przez parę sekund był zdziwiony widokiem zbliżającego się pojedynkowicza. Jednak szybko spostrzegł iż nie jest to żaden wielki czempion turniejowy, lecz zwykły młodzik, toteż wygłoszona w elegancki sposób krótka mowa Ulricha nie zrobiła jakiegoś większego wrażenia na kupcu.
"No no, wjadomka, w tym siwiecie nie ma nic za darmo! Sztery szylingi za kogoś takjego jak ty to dóborowa oferta jak na moje oka."
W momencie gdy kupiec zdążył wypluć z siebie ofertę na zatrważające cztery szylingi, które pewnie ledwo co pokryją wszystkie koszta Ulricha, do stołu podeszła... zakonnica! Cały stolik spojrzał na nią ze zdziwieniem.
//Nieudany test na autoprezentację (rzut 70), nieudany rzut na percepcję (55) więc też nie widziałeś początkowego zdziwienia kupca.
8 szylingów zamienia się w 7 szylingów i 7 pensów
Siostra Catherine
Widok siostry zakonnej w progu drzwi karczmy był dla wszystkich... szokujący. Jeśli w takie miejsca trafiają już faktycznie osoby związane z wiarą, są to zazwyczaj łowcy czarownic węszący herezję gdzie tylko się da. Mimo widocznego zniesmaczenia na twarzy służącej Sigmarowi niewiasty, czar jej wyglądu działał, szczególnie ulegli mu karczmarz który uznał iż siostra sigmarytka nie może płacić za siebie, oraz Rudolf który natychmiast po usłyszeniu iż Catherine potrzebuje transportu odrzekł
"Tak tak, na Sjigmara, jakrze bym mógł odmówijić sjostrze transportu! Zapraszam, zapraszam, proszem sjem rozgosicić przy naszym stole!"
Jak widać urok działał, a do stołu już zmierzał jakiś darmowy poczęstunek. "Wystąpienie" Catherine szybko zabrało uwagę Rudolfa który negocjował z Ulrichem na wspomnianą już sigmarytkę, co uniemożliwiało pojedynkowiczowi skuteczne negocjacje w sprawie zlecenia.
Franz Romeikat
Feralny szczurołap, który do hazardu miał wręcz przeciwne szczęście niż do łapania szczurów zaryzykował i wszedł do gry. Siedzący na prawo od niego portowy osiłek chwycił dwie kości w dłoń, chuchnął na nie, co spowodowało wydzielenie się straszliwego rybiego odoru z jego mordy, a następnie pewny siebie rzucił. Kości zatrzymały się po chwili w miejscu, uderzając charakterystycznie w stół, a waszym oczom ukazał się wynik 17. Wściekły porter uderzył pięścią w stół krzycząc donośnie
"KURWA"
Jego złość była uzasadniona, gdyż zabrakło mu trzech oczek do wygrania gry i zgarnięcia wszystkich pieniędzy. Niemniej po chwili ochłonął i wziął 4 pensy które miał zagwarantowane poprzez rzut z przedziału 16-19 i znów zaczął chuchać, tym razem na pieniądze. Odór był nie do zniesienia dla większości, jednak nie dla dzielnego szczurołapa, który na codzień musi znosić gorsze rzeczy!
Franz chwycił kości i oddał rzut, rzut niezmiernie pechowy gdyż wynoszący zaledwie 11. Nie pozwalało to Franzowi wziąć swoich 4 pensów z puli, natomiast ustanowiło nowy cel rzutu. Kolejni gracze musieli wyrzucić 11 zamiast 9 by wygrać grę (lub 20)!
Do stołu również zmierzała znajoma kelnerka, niosąca tanie szczyny przypominające ale. Mogą się przydać do zapicia smutków...
Ibrahim Jakub
Ostatnim z podróżników którzy zawitali do tego przybytku był niejaki Ibrahim Jakub, gladiator którego rodzima wieś znajduje się wśród rozgrzanych słońcem piasków Arabii. Nie pierdolił się w tańcu i szybko zwrócił na siebie uwagę poprzez trzaśnięcie drzwiami, co znów wywołało falę potu na czole karczmarza, panicznie bojącego się burdy (zapewne przez swój mały wzrost i posturę fizyczną typową dla niziołka). Ibrahim jednak nie lubił tracić czasu, więc błyskawicznie udał się do stołu Rudolfa, nucąc arabską pieśń. Przyglądał się uważnie elfowi i kupcowi, jednak nie zauważył w nich nic szczególnego, więc dosiadł się i czekał aż zapatrzony w Catherine kupiec zwróci na niego uwagę.
//Turkowi wleciał dobry charm więc ma priorytet na negocjacje :>
Aenarion
Wysoki elf był już dogadany z kupcem, toteż siedział i czekał aż reszta dostanie swoje kontrakty. Podobno po dobiciu targu, Rudolf ma powiedzieć co nieco więcej o całej operacji transportowej.