Ankieta: Chce się czy nie?
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Chce mi się, nie wiem o czym mówisz
33.33%
7 33.33%
Nie chce, ale tylko czasami
9.52%
2 9.52%
Nie chce mi się, ale to bo jestem leniwą bułą
9.52%
2 9.52%
Gram po to, by nie było że robię jak Fanatyk
14.29%
3 14.29%
PRZEGIĄŁEŚ Z EVENTAMI!
23.81%
5 23.81%
Kończmy to, niech nadejdzie noc.
9.52%
2 9.52%
Razem 21 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Chyba wszystkim ciężko...
#1
... mam wrażenie, że przegiąłem, choć eventy ostatnie były zaplanowane jako jedne z pierwszych.

Jak bardzo Wam się nie chce?
Odpowiedz
#2
Prehi nie chodzi o to czy się chce czy nie. Zrobiłeś edycję - dałeś od siebie w chuj. Naprawdę. Problem jest taki ,że to nie jest gra w, którą graliśmy od zawsze.

Z strategicznego pbfa zmieniłeś tą w fabularkę i to taką hardą gdzie głównie walczy się PvE a PvP to dodatek. Pisałem to już wiele razy ale w związku z moją nieugięta wolą będę powtarzał to do skutku.

Więcej graczy, mniej GM. Ty masz nadzorować fabulę a nie ją prowadzić.
Odpowiedz
#3
Rozumiem stanowisko Fancia, sam jako MG byłem przez jakiś czas zwolennikiem tezy, że PNW prowadzi się samo, trzeba tylko odpisywać na to co zrobią gracze, a dopiero w drugiej kolejności dorzucać coś od siebie, ale w kontekście bieżącej edycji, myślę jednak trochę inaczej. Skoro Prehi proponuje taki wariant PNW, to ja nie widzę powodu, żebyśmy po kilkunastu latach grania w grę, nie mieli raz mieć edycji w której zamiast narzekać na brak odpisów VZta (albo chujowe odpisy Richtusa/koszenie trawy przez Darnego/<tu wstaw którego MG hejtujesz>), będziemy narzekać na nadmiar wydarzeń w świecie gry. Jakby mi się nie podobało, to bym zrezygnował i zajął się w wolnym czasie czymś innym niż czekaniem aż Darne odpisze, także ja określiłbym się jako "czasem mi się nie chce" - ale szczerze mówiąc to tak samo jak w każdej poprzedniej edycji i w życiu ogólnie, więc w sporym stopniu też opcja nr 1. Nie wiem, może ja dostałem za mało po dupie eventami (wolę myśleć że sensownie wyszedłem z tych problemów które były, ale nie wykluczam tego pierwszego), ale mi nie przeszkadza, że gramy w taki sposób w jaki gramy.
Odpowiedz
#4
Na PNW gram po raz pierwszy, z raczej zupełnie innej kultury gry niż tutaj i muszę przyznać, że mi się obecna gra bardzo podobała i dalej podoba. Nie wydaje mi się, żebym miał mniej boleści na TFach i w wydarzeniach od innych graczy (chyba że jestem totalnym ignorantem i nie znam skali ich męczeństwa), więc raczej uważam że reakcje większości na negatywne eventy są bardzo często przesadzone, szczególnie że pewna część (niektóre sam jestem w stanie wskazać) z nich to wydarzenia wywołane działaniami innych graczy, a nie przypadkowy dopust losu. Pierwszy raz też miałem okazję zobaczyć, jak jeden GM ogarnia sam jeden tylu graczy bez outsourcowania pisania wydarzeń/wojen etc, i to przy co turowym wstawianiu eventów, wojen i sprawdzaniu budżetów (!) co moim zdaniem jest imponujące, bo na przykład mi (i pewnie nie tylko mi) zwyczajnie by się nie chciało. Niejeden raz zdarzyło mi się, że faktycznie byłem zaskoczony tym, co się działo w wydarzeniach: czy to moich, globalnych czy jawnych innych graczy. 

Zgadzam się z krytyką na temat tak zwanej inflacji cech, ale moim zdaniem wynikała ona w dużej mierze z działalności graczy (porównajcie info ogólne aktywnych AMATu/Manticory z infem ogólnym pasywnych Riziego/Transaarde) którą jakoś trzeba było nagrodzić/ukarać. To i tak moim zdaniem mały minus w stosunku do wielu plusów. Długość tur również nie wynika z gnuśności GM'a. 

Absolutnie nie zgadzam się z większością krytyki dotyczącej "chcę walczyć z innymi graczami, a nie mogę bo mam walkę z eventami" - jedne z tych osób które stosują teraz ten argument wcześniej narzekały na to że są jakoby zmuszani do walki z graczami, a inni przez ostatnie osiem tur robili wszystko byleby do jakiegokolwiek ich poważnego konfliktu nie doszło, bo liczyli na zrealizowanie swojego idealnego planu. Ja walczę cały czas z innymi graczami praktycznie od 2201 roku, różne potęgi różnych stronnictw przez ten cały czas miały mnóstwo okazji by się gdzieś włączyć i coś zrobić, ale wolały realizować swoje zimne wojny, jakieś inne cele czy przygotowywać na ostateczne zwycięstwo: problem z tym jest tylko taki, że ktoś inny w tym czasie może zdążyć zrealizować swój idealny plan albo złapać jakąś okazję.

Absolutnie nie zgadzam się też z zarzutami o jakiś railroading - z własnego przypadku wiem że jakbym bez refleksji podchodził do poleceń GMa i realizował je jak automat to mojego kraju już by nie było na mapie. A jakby GM zmuszał do wyborów, tak jak niektórzy mówią, to na pewno by mnie srogo pokarał. No chyba że już zostałem pokarany, ale w takim razie nie zauważyłem. Myślę że w tym stanowisku akurat nie jestem odosobniony, ale taka już natura człowieka że głośniejsi są ci, którym coś przeszkadza niż ci, dla których coś jest w porządku. 

No i finalnie: rozumiem podejście i stanowisko starych graczy, ostatecznie to "wasz" PBF i jesteście do czego innego przyzwyczajeni, a Prehi, z tego co rozumiem, zaserwował wam bardzo dużą zmianę - na którą byliście nieprzygotowani. Sorry za taki walltext, ale uważam że w stosunku do GMa jest za dużo niesłusznej krytyki (często wręcz schizofrenicznej z mojego punktu widzenia) a za mało spojrzenia z innej perspektywy.
Odpowiedz
#5
Jeśli miałbym oceniać mój obecny poziom zabawy w tej edycji w skali od 0 do 10, to dałbym -3 bo nie mam jej w ogóle.

Od przeszło dwóch tur (albo i nawet troszeczkę dłużej) mam wrażenie, że nie toczę ostrożnej rywalizacji z innymi graczami, ani też nie toczę wojny z graczem próbując go przechytrzyć i zmaksymalizować budżet i potencjał wojskowy lepiej od niego, tylko ciągle się bronię przed bullshitem rzucanym przez MGa, a gracze to tylko side-story. Skąd takie wrażenie? Proste - ponieważ na co realnie poświęcam czas w edycji: blisko 95% jest to ciągłe tweakowanie budżetu o jakieś drobnostki by wszystko się zgadzało, by wszystkie cechy zaaplikować, by bonusy z dochodu dobrze policzyć, by jakoś sensownie rozplanować techy i produkcję do przodu (co często się nie udaje, bo prehi jakoś bardzo lubi eventy z działaniem wstecznym). Natomiast czas na studiowanie informacji ogólnych innych graczy, czytanie ich eventów, zastanawianie się "co właściwie techował i jak szybko" inny gracz - już tego nie robię. Ostatni raz robiłem to gdzieś na początku 2206 - potem miałem już tak dużo do ogarniania u siebie, że byłem zbyt wyczerpany by ogarniać cokolwiek u innych.

Pozostaje pytanie - czy gdybym był mniej uwalany przez eventy, to może miałbym inną opinię (patrz: teza Richtusa w poście powyżej). A co by było gdybym miał tak samo dużo eventów, ale np. większość z nich byłaby pozytywna? Czy wtedy byłoby fajnie i chciałoby mi się grać?

To jest alternate universe, ale uważam, że tak samo bym nie cierpiał tej edycji. No bo fajnie, prehi zamiast rzucić mi event, w którym unieruchamia mi ważne okręty wojskowe na turę to daje, przykładowo - dezercję dwóch dywizji Azylu na moją stronę bo miały dużo muzułmanów. No ok, czyli powinienem się cieszyć? Absolutnie kurwa nie. No bo co z tego, że pokonałbym Azyl, skoro Enter rzuciłby na Discordzie: "wygrałeś bo zostałem upupiony przez MGa eventem". I miałby 100% racji. Działa to w dwie strony. @Enter może teraz odpalić 300 IQ, wymaksować ładnie budżet i w błyskotliwej serii rozkazów na dwa-trzy lata mnie zabić, w pełni uczciwie. A ja powiem "wygrałeś bo zostałem ujebany eventem od MGa". I znowu - 100% racji. Ten styl prowadzenia GMki kompletnie zabija jakąkolwiek iluzję, że gracze rywalizują na jakimś jasnym rulesecie i z bezstronnym arbitrem, zamiast tego jest uczucie, że wszystko jest ustawione "by tak było ciekawiej". Moje państwo jest teraz w grze w krucjacie na rzecz anihilacji Azylu - i nie jestem pewien czy nawet jak wygram to cokolwiek to zmieni. Czuję się chujowo, bo nawet w hipotetycznej sytuacji w której wygram nie będę nic tylko słyszał o tym jak to MG prehi nie uwalił biednego Entera i jakie ja to nie miałem bonusy z eventów i w ogóle. Więc w sumie po co się starać? 

Mam też inne poważne wątpliwości do tej edycji już w ogóle pomijając ciągły, nieustający się spam postów od MGa, który i tak już ignoruję (///. szkoda, bo z tego co czasem spojrzę to prehi pisze bardzo quality eventy - szkoda tylko, że jest ich tak dużo, że połowy z nich nie zauważam i olewam, bo nie mogę już na nie patrzeć). Bo jest jeszcze kwestia tego, że część z tych rzeczy (eventów/katastrof co teraz bombardują ludziom Wydarzenia) to nie jest wymysł MGa tylko rzeczywiście to jest akcja gracza. Tylko nawet jeśli - mam olbrzymie wątpliwości czy MG pomyślał w ogóle o balansie i w ogóle co robi ogarniając efekty i skutki tych działań. Tu już wchodzimy w pole do spekulacji i spoilerów, więc wrzuciłem wątpliwości na PW. 

I teraz na chwilę, nieco schodząc z tego jadu i dosyć brutalnych słów. Nie chcę nawet próbować sugerować, że @prehi nie poświęca masy swojego czasu i starań by ta edycja była możliwie najlepsza. Cytując Fanatyka "dałeś od siebie w chuj". Poziom quality eventów, jak prędko były odpisy mimo sytuacji życiowych jakie miałeś, bardzo dobry poziom dostępności, cierpliwości, sprawdzanie regularnie budżetów - wszystko prymusowe. Możliwe, że kilku innych graczy byłoby ekstremalnie wniebowziętych mogąc grać w takiej edycji. Vaiar powyżej wydaje się być bardzo zadowolony i ja rozumiem czemu może mu się podobać. Wydaję mi się, że mogę bezpiecznie dosyć powiedzieć, że jako MG jesteś bardziej zaangażowany niż jakikolwiek MG prowadzący edycję na PNW wcześniej (wliczam tutaj siebie też). Więc jest wiele rzeczy, które można by kochać w tej edycji - i nie dziwi mnie kompletnie sentyment i że niektórym się podoba. Ale ja po prostu nie jestem takim graczem. Tylko tyle i aż tyle.

Jeśli chodzi o moją obecność w edycji, póki co zostaję w grze. Jeśli kolejna edycja prowadzona przez prehiego miałaby być prowadzona w podobny sposób, to muszę z przykrością stwierdzić, że na pewno nie wezmę w niej udziału.
Odpowiedz
#6
A mi się podoba wszystko. Nie podoba mi się tylko to, że mam mało czasu żeby ogarniać sprawy na PNW ale miałem ciężki okres na studiach z ogromem pracy przez ostatnie dwa miesiące. Jedyne co można by było ulepszyć to lepsza klarowność budżetu ale sam na to nie mam pomysłu. GM spędza dużo czasu na sprawdzaniu budżetów, które można by przeznaczyć na więcej eventów i więcej chaosu. Trzeba wydawać kasę po to żeby się zabezpieczyć przed ewentualnymi eventami albo oszczędzać na niespodziewane okoliczności, co jest bardziej realne niż cukierkowe eventy, gdzie praktycznie nic złego się graczom nie dzieje. I tak Prehi jest najbardziej aktywnym GMem pod jakim kiedykolwiek grałem.
Odpowiedz
#7
(2022-06-22, 02:01)Verlax napisał(a): Jeśli miałbym oceniać mój obecny poziom zabawy w tej edycji w skali od 0 do 10, to dałbym -3 bo nie mam jej w ogóle.

Od przeszło dwóch tur (albo i nawet troszeczkę dłużej) mam wrażenie, że nie toczę ostrożnej rywalizacji z innymi graczami, ani też nie toczę wojny z graczem próbując go przechytrzyć i zmaksymalizować budżet i potencjał wojskowy lepiej od niego, tylko ciągle się bronię przed bullshitem rzucanym przez MGa, a gracze to tylko side-story. Skąd takie wrażenie? Proste - ponieważ na co realnie poświęcam czas w edycji: blisko 95% jest to ciągłe tweakowanie budżetu o jakieś drobnostki by wszystko się zgadzało, by wszystkie cechy zaaplikować, by bonusy z dochodu dobrze policzyć, by jakoś sensownie rozplanować techy i produkcję do przodu (co często się nie udaje, bo prehi jakoś bardzo lubi eventy z działaniem wstecznym). Natomiast czas na studiowanie informacji ogólnych innych graczy, czytanie ich eventów, zastanawianie się "co właściwie techował i jak szybko" inny gracz - już tego nie robię. Ostatni raz robiłem to gdzieś na początku 2206 - potem miałem już tak dużo do ogarniania u siebie, że byłem zbyt wyczerpany by ogarniać cokolwiek u innych.

Pozostaje pytanie - czy gdybym był mniej uwalany przez eventy, to może miałbym inną opinię (patrz: teza Richtusa w poście powyżej). A co by było gdybym miał tak samo dużo eventów, ale np. większość z nich byłaby pozytywna? Czy wtedy byłoby fajnie i chciałoby mi się grać?

To jest alternate universe, ale uważam, że tak samo bym nie cierpiał tej edycji. No bo fajnie, prehi zamiast rzucić mi event, w którym unieruchamia mi ważne okręty wojskowe na turę to daje, przykładowo - dezercję dwóch dywizji Azylu na moją stronę bo miały dużo muzułmanów. No ok, czyli powinienem się cieszyć? Absolutnie kurwa nie. No bo co z tego, że pokonałbym Azyl, skoro Enter rzuciłby na Discordzie: "wygrałeś bo zostałem upupiony przez MGa eventem". I miałby 100% racji. Działa to w dwie strony. @Enter może teraz odpalić 300 IQ, wymaksować ładnie budżet i w błyskotliwej serii rozkazów na dwa-trzy lata mnie zabić, w pełni uczciwie. A ja powiem "wygrałeś bo zostałem ujebany eventem od MGa". I znowu - 100% racji. Ten styl prowadzenia GMki kompletnie zabija jakąkolwiek iluzję, że gracze rywalizują na jakimś jasnym rulesecie i z bezstronnym arbitrem, zamiast tego jest uczucie, że wszystko jest ustawione "by tak było ciekawiej". Moje państwo jest teraz w grze w krucjacie na rzecz anihilacji Azylu - i nie jestem pewien czy nawet jak wygram to cokolwiek to zmieni. Czuję się chujowo, bo nawet w hipotetycznej sytuacji w której wygram nie będę nic tylko słyszał o tym jak to MG prehi nie uwalił biednego Entera i jakie ja to nie miałem bonusy z eventów i w ogóle. Więc w sumie po co się starać? 

Mam też inne poważne wątpliwości do tej edycji już w ogóle pomijając ciągły, nieustający się spam postów od MGa, który i tak już ignoruję (///. szkoda, bo z tego co czasem spojrzę to prehi pisze bardzo quality eventy - szkoda tylko, że jest ich tak dużo, że połowy z nich nie zauważam i olewam, bo nie mogę już na nie patrzeć). Bo jest jeszcze kwestia tego, że część z tych rzeczy (eventów/katastrof co teraz bombardują ludziom Wydarzenia) to nie jest wymysł MGa tylko rzeczywiście to jest akcja gracza. Tylko nawet jeśli - mam olbrzymie wątpliwości czy MG pomyślał w ogóle o balansie i w ogóle co robi ogarniając efekty i skutki tych działań. Tu już wchodzimy w pole do spekulacji i spoilerów, więc wrzuciłem wątpliwości na PW. 

I teraz na chwilę, nieco schodząc z tego jadu i dosyć brutalnych słów. Nie chcę nawet próbować sugerować, że @prehi nie poświęca masy swojego czasu i starań by ta edycja była możliwie najlepsza. Cytując Fanatyka "dałeś od siebie w chuj". Poziom quality eventów, jak prędko były odpisy mimo sytuacji życiowych jakie miałeś, bardzo dobry poziom dostępności, cierpliwości, sprawdzanie regularnie budżetów - wszystko prymusowe. Możliwe, że kilku innych graczy byłoby ekstremalnie wniebowziętych mogąc grać w takiej edycji. Vaiar powyżej wydaje się być bardzo zadowolony i ja rozumiem czemu może mu się podobać. Wydaję mi się, że mogę bezpiecznie dosyć powiedzieć, że jako MG jesteś bardziej zaangażowany niż jakikolwiek MG prowadzący edycję na PNW wcześniej (wliczam tutaj siebie też). Więc jest wiele rzeczy, które można by kochać w tej edycji - i nie dziwi mnie kompletnie sentyment i że niektórym się podoba. Ale ja po prostu nie jestem takim graczem. Tylko tyle i aż tyle.

Jeśli chodzi o moją obecność w edycji, póki co zostaję w grze. Jeśli kolejna edycja prowadzona przez prehiego miałaby być prowadzona w podobny sposób, to muszę z przykrością stwierdzić, że na pewno nie wezmę w niej udziału.

xD to wyobraż sobie co ja czuję gdzie dla mnie Twój Warcraft był już abra kadabra alkazam.

Nie żebym ja był przeciwko eventom - broń Boże. Po prostu nie w takiej ilości/formie. Balansowanie rozgrywki jest niepotrzebne, a przede wszystkim nieskuteczne bo prowadzi tylko i wyłącznie do dalszego dysbalansu. Tutaj dobrym przykładem są gry MOBA:

- DOTA 2 - chuj raz zrobione, postać co rok kurwa albo i 2 niech se graja. Po 3 latach wchodzisz do gry i wszystko to samo pamiętasz < VZ style

- LOL - co miesiąc patch kurwa co kwartal taki ,że się gra zmienia o chuj. W jednym patchu dobry Lee Song a słaby Nasus, to w następnym patchu Nasus dostaje boosta a Lee Songa takiego nerfa, że ludzie mainy zmieniają. Koło raz ruszone musi się toczyć aby wszyscy choć raz byli na górze < prehi Style

Nie gramy w RTS'a ani MOBE. Tutaj potrzebna jest stabilność zasad i ich interpretacji. DLC, 20 cech kraju, eventy czasowe, eventy wsteczne. Kurwa nawet pewnie eventy przyszłościowe. Nie wszyscy mają być na górze, mają być tam Ci którzy grają swoje gówno. To nie jest lunapark, że wszyscy mają być zadowoleni.
Odpowiedz
#8
(2022-06-22, 12:53)Fanatyk napisał(a):
(2022-06-22, 02:01)Verlax napisał(a): Jeśli miałbym oceniać mój obecny poziom zabawy w tej edycji w skali od 0 do 10, to dałbym -3 bo nie mam jej w ogóle.

Od przeszło dwóch tur (albo i nawet troszeczkę dłużej) mam wrażenie, że nie toczę ostrożnej rywalizacji z innymi graczami, ani też nie toczę wojny z graczem próbując go przechytrzyć i zmaksymalizować budżet i potencjał wojskowy lepiej od niego, tylko ciągle się bronię przed bullshitem rzucanym przez MGa, a gracze to tylko side-story. Skąd takie wrażenie? Proste - ponieważ na co realnie poświęcam czas w edycji: blisko 95% jest to ciągłe tweakowanie budżetu o jakieś drobnostki by wszystko się zgadzało, by wszystkie cechy zaaplikować, by bonusy z dochodu dobrze policzyć, by jakoś sensownie rozplanować techy i produkcję do przodu (co często się nie udaje, bo prehi jakoś bardzo lubi eventy z działaniem wstecznym). Natomiast czas na studiowanie informacji ogólnych innych graczy, czytanie ich eventów, zastanawianie się "co właściwie techował i jak szybko" inny gracz - już tego nie robię. Ostatni raz robiłem to gdzieś na początku 2206 - potem miałem już tak dużo do ogarniania u siebie, że byłem zbyt wyczerpany by ogarniać cokolwiek u innych.

Pozostaje pytanie - czy gdybym był mniej uwalany przez eventy, to może miałbym inną opinię (patrz: teza Richtusa w poście powyżej). A co by było gdybym miał tak samo dużo eventów, ale np. większość z nich byłaby pozytywna? Czy wtedy byłoby fajnie i chciałoby mi się grać?

To jest alternate universe, ale uważam, że tak samo bym nie cierpiał tej edycji. No bo fajnie, prehi zamiast rzucić mi event, w którym unieruchamia mi ważne okręty wojskowe na turę to daje, przykładowo - dezercję dwóch dywizji Azylu na moją stronę bo miały dużo muzułmanów. No ok, czyli powinienem się cieszyć? Absolutnie kurwa nie. No bo co z tego, że pokonałbym Azyl, skoro Enter rzuciłby na Discordzie: "wygrałeś bo zostałem upupiony przez MGa eventem". I miałby 100% racji. Działa to w dwie strony. @Enter może teraz odpalić 300 IQ, wymaksować ładnie budżet i w błyskotliwej serii rozkazów na dwa-trzy lata mnie zabić, w pełni uczciwie. A ja powiem "wygrałeś bo zostałem ujebany eventem od MGa". I znowu - 100% racji. Ten styl prowadzenia GMki kompletnie zabija jakąkolwiek iluzję, że gracze rywalizują na jakimś jasnym rulesecie i z bezstronnym arbitrem, zamiast tego jest uczucie, że wszystko jest ustawione "by tak było ciekawiej". Moje państwo jest teraz w grze w krucjacie na rzecz anihilacji Azylu - i nie jestem pewien czy nawet jak wygram to cokolwiek to zmieni. Czuję się chujowo, bo nawet w hipotetycznej sytuacji w której wygram nie będę nic tylko słyszał o tym jak to MG prehi nie uwalił biednego Entera i jakie ja to nie miałem bonusy z eventów i w ogóle. Więc w sumie po co się starać? 

Mam też inne poważne wątpliwości do tej edycji już w ogóle pomijając ciągły, nieustający się spam postów od MGa, który i tak już ignoruję (///. szkoda, bo z tego co czasem spojrzę to prehi pisze bardzo quality eventy - szkoda tylko, że jest ich tak dużo, że połowy z nich nie zauważam i olewam, bo nie mogę już na nie patrzeć). Bo jest jeszcze kwestia tego, że część z tych rzeczy (eventów/katastrof co teraz bombardują ludziom Wydarzenia) to nie jest wymysł MGa tylko rzeczywiście to jest akcja gracza. Tylko nawet jeśli - mam olbrzymie wątpliwości czy MG pomyślał w ogóle o balansie i w ogóle co robi ogarniając efekty i skutki tych działań. Tu już wchodzimy w pole do spekulacji i spoilerów, więc wrzuciłem wątpliwości na PW. 

I teraz na chwilę, nieco schodząc z tego jadu i dosyć brutalnych słów. Nie chcę nawet próbować sugerować, że @prehi nie poświęca masy swojego czasu i starań by ta edycja była możliwie najlepsza. Cytując Fanatyka "dałeś od siebie w chuj". Poziom quality eventów, jak prędko były odpisy mimo sytuacji życiowych jakie miałeś, bardzo dobry poziom dostępności, cierpliwości, sprawdzanie regularnie budżetów - wszystko prymusowe. Możliwe, że kilku innych graczy byłoby ekstremalnie wniebowziętych mogąc grać w takiej edycji. Vaiar powyżej wydaje się być bardzo zadowolony i ja rozumiem czemu może mu się podobać. Wydaję mi się, że mogę bezpiecznie dosyć powiedzieć, że jako MG jesteś bardziej zaangażowany niż jakikolwiek MG prowadzący edycję na PNW wcześniej (wliczam tutaj siebie też). Więc jest wiele rzeczy, które można by kochać w tej edycji - i nie dziwi mnie kompletnie sentyment i że niektórym się podoba. Ale ja po prostu nie jestem takim graczem. Tylko tyle i aż tyle.

Jeśli chodzi o moją obecność w edycji, póki co zostaję w grze. Jeśli kolejna edycja prowadzona przez prehiego miałaby być prowadzona w podobny sposób, to muszę z przykrością stwierdzić, że na pewno nie wezmę w niej udziału.

xD to wyobraż sobie co ja czuję gdzie dla mnie Twój Warcraft był już abra kadabra alkazam.

Nie żebym ja był przeciwko eventom - broń Boże. Po prostu nie w takiej ilości/formie. Balansowanie rozgrywki jest niepotrzebne, a przede wszystkim nieskuteczne bo prowadzi tylko i wyłącznie do dalszego dysbalansu. Tutaj dobrym przykładem są gry MOBA:

- DOTA 2 - chuj raz zrobione, postać co rok kurwa albo i 2 niech se graja. Po 3 latach wchodzisz do gry i wszystko to samo pamiętasz < VZ style

- LOL - co miesiąc patch kurwa co kwartal taki ,że się gra zmienia o chuj. W jednym patchu dobry Lee Song a słaby Nasus, to w następnym patchu Nasus dostaje boosta a Lee Songa takiego nerfa, że ludzie mainy zmieniają < prehi Style

Nie gramy w RTS'a ani MOBE. Tutaj potrzebna jest stabilność zasad i ich interpretacji. DLC, 20 cech kraju, eventy czasowe, eventy wsteczne. Kurwa nawet pewnie eventy przyszłościowe.

Dodam od siebie, że sam uważam, że moje prowadzenie Edycji Warcraft było bardzo słabe (nawet jeśli weźmiemy pod uwagę jaka była sytuacja z GMką wtedy) i mi tam prawie nic nie wyszło poza konceptem mysiego sprzęta - więc akurat twoja opinia co do Warcrafta mnie nie dziwi. Osobiście uznaję, że Warhammer 2.0 poprowadziłem całkiem dobrze i nie mam dużych wyrzutów po tej edycji - i tutaj szkoda, że wyszedł ten durny incydent z Orleanem i nie dostałeś po prostu porządnego kraju do spuszczania męskiego wpierdolu od początku gry w Warhammer 2.0. Wydaję mi się, żebyś się odnalazł.
Odpowiedz
#9
Niepoliczalna magia mnie odrzucała ;d Jak się teraz się zastanowie to jestem straszną PNWową konserwą xD Ja nawet byłem za tym aby nie było szczęścia/pecha.

Dla mnie z tych fantasy to fajnie się grało tylko w Westeros I
Odpowiedz
#10
Dla mnie jest bardzo fajnie i zgadzam się ze wszystkim praktycznie, co napisał Vaiar i Ilmen;  faktycznie czapki z głów dla prehiego, jaką dobrą robotę tutaj odwala, bo nigdy nie widziałem, aby MG robił tyle rzeczy jednocześnie, bo na innych forach to normalnie są admini od wojny, od budżetów etc. Jedyne co mogę skrytykować to to, że dawanie cech albo wydarzeń kasujących KP gdy jest faktycznie dużo wydarzeń, ostatecznie może się okazać słabe, bo potem nie ma KP na robienie reakcji na te zaszłości albo do przeprowadzania akcji, ale to w sumie jest dla mnie inny temat; czy KP jest w ogóle potrzebne? Widziałem sporo pbfów co tylko się właśnie opierają na działaniach fabularnych i pomysłach gracza i wychodziło to bardzo dobrze (zamiast próby dopasowania czegoś do równania matematycznego w postaci KP, jak ja mam teraz np. z kontrpuczem), no ale to raczej nie o tym temat, więc skupie się na meritum.

Wiem, że to może być bardzo kontrowersyjne na PNW, ale ja mam wyrrąbane w optymalizacje budżetu i inne; dla mnie po prostu się liczy fajna zabawa i tyle, a jak przegram no to trudno — ostatecznie to i tak jest tylko gra, gdzie stukasz palcami o klawisze i realizujesz pomysły, co ci się wydają fajne. Dla mnie manicure paznokci w postaci perfekcyjnego budżetu nie ma znaczenia, bo parafrazując słynny cytat Riziego z pewnego dyskorda: 40 mln $ jest na coś sensownego, reszta na rozpierdolenie.

W sprawie wydarzeń to moim zdaniem są wbrew pozorom zbalansowane wydarzenia pozytywne i negatywne, tylko coś mi się wydaje, że duża część graczy bardzo szybko zapomina o tych pierwszych. Też mi się wydaje, że niemała liczba wydarzeń negatywnych co "zły" prehi daje, wcale nie jest jego autorstwa (oprócz ich opisów), no ale to się dopiero przekonamy po odtajnionych TFach, czy bajdurzę, czy coś jednak jest na rzeczy. Śmieszy mnie też oskarżanie prehiego o to, że przez wydarzenia nie ma wojen. Skoro tak jest, to jak walczyłem z Burami przez 2 tury, rozjechałem Świątynie, wypowiedziałem wojnę Riziemu i spowodowałem wojnę domową w Helganacie...? Nie mówiąc o tym, że jakbym realizować wszystkie polecenia i tumulty, jakie dostaje na tajnych wydarzeniach i tych jawnych, to bym już prawdopodobnie był w stanie wojny z kilkoma sąsiadami obecnie. To raczej też nie wskazuje na railroading ze strony mistrza gry, tak swoją drogą.

Rozumiem tzw. starą gwardię PNW, że po prostu chcecie grać w to, co graliście od lat i nie będę prowadził rozważań, czy to przez nostalgię, czy przez co. Chociaż ja też pamiętam te ostatnie edycje na budżecie excelowym i nawet mimo tego,  że „gra prowadziła się sama” to i tak były ogromne bóle dupy, o to co się działo, no bo admin chuj źle wojnę napisał, boostuje Fanatyka albo inne i leciały rezygnację (Westeros 2.0, edycja europejska z carską Rosją na Syberii), albo edycja się kończy, bo MG po prostu ma w dupie edycje (edycja z Azją jeszcze nie tak dawno). Więc dla mnie to jest na OGROMNY plus, że wreszcie ktoś się wziął za poważne mistrzowanie gry.

Jakbym chciał mechaniczne nawalanie się i tyle według działań matematycznych, to bym odpalił jakąś gównogrę paradoksu jak huj IV która by mi się znudziła po 2 godzinach rozgrywki i bym ją wyłączył. To tyle z mojej strony raczej.
Odpowiedz