ChinaYesterday
#1
100 SE

ChinaYesterday
Same fakty w chińskim wydaniu!



Chiny w pierwszym szeregu walki o pokój
W Hobbitonie ruszyły obrady I Kongresu Ardy, gdzie rasy Śródziemia dyskutują o zabezpieczeniu przyszłości Śródziemia i ograniczeniu produkcji broni masowego rażenia. Żaden z uczestników zjazdu nie chce przecież, by o losach całej Ardy decydował szaleniec z dostępem do broni jądrowej! Nawet watażka Umbaru wykazał się chwilowym przebłyskiem geniuszu (co musi być dowodem na to, że Pokojowcy – tamtejsza frakcja pokoju – rosną w siłę, bo zwykli Umbarczycy nigdy nie wpadliby na taki pomysł) i zgłosił gotowość do wysłania swoich przedstawicieli. Oczywiście, nie mogło zabraknąć i Chin.

Dyplomacja chińska od razu ruszyła do ofensywy, pokazując, że my w Baicheng poważnie traktujemy sprawę pokoju i bezpieczeństwa. Nasi przedstawiciele z miejsca wykazali się inicjatywą i aktywnie uczestniczą w obradach, zadając kłam twierdzeniom umbarskich podżegaczy wojennych, że naród chiński pragnie wojny!



Umbar się zbroi

Skoro już przy podżegaczach wojennych jesteśmy – w Umbarze ogłoszono utworzenie armii zawodowej. Jak zwykle jednak, Umbarczycy nie będą sobie brudzić rączek – zamiast nich to biedni Haradrimowie, mieszkańcy Belfalasu i Lebennin będą ginąć pod ogniem chińskiej artylerii. Dowodzi to nie tylko nieludzkich skłonności tak zwanego "króla ludzi" (który ani chybi jest tak naprawdę orkiem albo, co jeszcze gorsze, m*lkorystą), ale i desperacji tego, co w Umbarze uchodzi za sztab generalny – w końcu gdyby nie obawy przed naszą niezwyciężoną Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńcza, ci piraci nie powiększaliby swojej armii!



O stosunkach międzyrasowych, część I

Jeśli ostatnich stu lat nie spędziliście pod kamieniem albo nie żyjecie w Umbarze, pewnie zauważyliście, że oprócz ludzi w Śródziemiu żyją też inne rasy. Wielu z was, drodzy czytelnicy, próbowało już pewnie nawiązać przyjazne stosunki z naszymi sąsiadami i już wy dobrze wiecie, o czym mówimy. Życzymy powodzenia, tylko pamiętajcie – musicie stanąć na wysokości zadania i dać z siebie wszystko! Od waszego sukcesu zależy reputacja Chin! Dla tych, którzy nie są pewni, czy podołają wyzwaniu, redakcja przygotowała krótki poradnik, który będziemy publikować w kolejnych wydaniach naszego magazynu.

Na początek – enty, czy raczej entowe żony (chociaż w dobie komunizmu i równości płci lepiej mówić o entowych kobietach wyzwolonych). W przeciwieństwie do panów, panie enty są o wiele bardziej spontaniczne. Potrafią z roku na rok zmienić miejsce zamieszkania lub nagle (tj. w ciągu tygodnia) zaplanować krótką, zaledwie miesięczną wycieczkę. Dotyczy to też partnerów. Badania wykazały, że przeciętna entowa kobieta wyzwolona (entka?) szuka zwykle przelotnego, trwającego góra kilka dekad romansu, choć jeśli partner im się spodoba, nie wykluczają też nieco dłuższego związku.

Jeśli uda ci się przyciągnąć uwagę entowej kobiety wyzwolonej, pamiętaj – NIE ZABIERAJ JEJ NA RANDKĘ DO CENTRUM MIASTA! Najlepiej wybierzcie się za miasto i odpocznijcie na łonie natury. Entowe kobiety wyzwolone lubią długie spacery po łąkach, więc pamiętaj o zabraniu kanapek i śpiwora. Wasze partnerki są też znane z postaw ekologicznych, więc jeśli chcecie dać im prezent, stanowczo odradzamy jakiekolwiek przedmioty z plastiku. Świetnie natomiast sprawdzi się sadzonka winorośli, szczególnie jeśli podamy ją w czasie romantycznej kolacji. Tylko na wielkość Chin, ŻADNYCH ŚWIEC, KOMINKÓW I TYM PODOBNYCH! Wiemy, że zwykle to działa, ale zaufajcie nam – w tym wypadku zabawa z ogniem nie jest dobrym pomysłem.

Zwykle jesteśmy przeciwni wszelkim próbom uwodzenia mężatek, ale w wypadku entowych żon ich stali partnerzy mogą nawet nie zauważyć, że ktoś przyprawia im rogi. W razie czego, pamiętajcie, że robicie to na własną odpowiedzialność!



Zagadkowe zaginięcie balrogów z Morii

Rozpoczęła pracę specjalna komisja, która ma na celu zbadanie, co stało się z balrogami zamieszkującymi Morię. Na miejscu jest nasz korespondent, Gandzi Język.

– Zniknięcie balrogów pozostaje na razie niewyjaśnioną zagadką. Ostatni raz byli widziani około 56 roku, kiedy to orkowie z Morii skapitulowali przed wojskami krasnoludzkimi. Od tamtej pory słuch po nich zaginął. Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń sugeruje, że balrogowie mogli uciec z Morii, korzystając z sieci tajnych podziemnych przejść, zapomnianych kopalń i niezbadanych jaskiń. Mój krasnoludzki przewodnik właśnie prowadzi mnie do jednego z takich właśnie przejść...

– Hola, nie tędy, panie redaktorze, tam są tylko masowe gro... znaczy, wysokie ryzyko tąpnięcia. No, niebezpiecznie tam jest.

– Ach, przepraszam. Rozciągające się pod całym pasmem górskim jaskinie i krasnoludzkie korytarze tworzą prawdziwy labirynt, w którym łatwo jest się zgubić. Brakuje map tych korytarzy, a te, które się zachowały, są w dużej części nieaktualne – wiele z tych tuneli wykopali orkowie w czasie okupacji Morii albo przekopały je inne istoty z wnętrza Ardy. Komisja zajmie się zbadaniem tych tuneli i ustaleniem, jak wiele z nich prowadzi na powierzchnię. Niestety, to praca na całe lata, więc jest całkiem możliwe, że w tej dekadzie nie uda nam się poznać prawdy o losie balrogów.
Odpowiedz
#2
101 SE

ChinaYesterday
Same fakty w chińskim wydaniu!
Kongres futurologiczny

W Hobbitonie Angmarskim odbył się międzynarodowy zjazd futurologów, na którym naukowcy i politycy z całego cywilizowanego świata (oraz z Umbaru) dyskutowali o tym, jak będzie wyglądać przyszłość Ardy. Największe zainteresowanie wzbudziła dyskusja nad sztuczną inteligencją i myślącymi maszynami.

Zwolennicy sztucznej inteligencji skupieni wokół profesora T. Alenta z Nevrastu twierdzili, że w przyszłości myślące maszyny, zdolne do samodzielnego uczenia się, zbierania danych, oceny sytuacji i podjęcia działań, będą mogły zastąpić żywe istoty na stanowiskach kierowniczych. Mało tego! Będą radziły sobie lepiej w zarządzaniu państwami, dzięki czemu mieszkańcy Ardy będą mogli skupić się na działalności artystycznej - to jest do czasu, aż sztuczna inteligencja opanuje i tę umiejętność. Wtedy ludzie, elfowie, hobbici i inne rasy będą już tylko konsumować owoce pracy myślących maszyn!

Tezy te spotkały się z ostrą krytyką innych futurologów. Jedni, na przykład profesor K. L. Eks z Rivendell, wyrażali wątpliwości natury etycznej całego przedsięwzięcia. Inni naukowcy twierdzili, że prof. T. Alent odleciał ze swymi teoriami. Według nich stworzenie takiej myślącej maszyny jest niemożliwe, a jeśli nawet, to taka maszyna nie będzie w stanie dostosować się do zmiennych warunków rzeczywistości i będzie zdolna jedynie do powtarzania wzorów, których nauczyły ją żywe istoty. W rezultacie taka sztuczna inteligencja będzie w stanie jedynie wypluwać z siebie masę tekstu niemającego wiele wspólnego z rzeczywistością. Powierzenie takiej maszynie władzy oznaczałoby więc katastrofę i doprowadziłoby jedynie do masowych rezygnacji osób biorących udział w projekcie.

Ponieważ tezy profesora T. Alenta spotkały się z ogólną niechęcią środowiska naukowego, obrażony naukowiec opuścił kongres.


O stosunkach międzyrasowych, część II

Witamy w kolejnej odsłonie naszego regularnego cyklu poradnikowego. W tym wydaniu omówimy temat, który przyda się tym z was, którzy wybierają się do Resarachnii Terrorystanu i liczą na nawiązanie znajomości z tamtejszymi towarzyszkami. Tych miłośników wielkich pajęczyc, którym nie chce się jechać na drugi koniec Ardy, by spełnić swoje marzenia, zapewne ucieszy fakt, że przedstawicielki tej rasy można też spotkać w Mrocznej Puszczy, nieco na północ od Chin. Co prawda jeszcze nikt stamtąd nie wrócił... Pewnie mają tam tak dobrze, że praktycznie zapomnieli o domu!

Jest wielce prawdopodobne, że wielka pajęczyca, którą sobie upatrzyliście, będzie chciała od was tylko jednej rzeczy. Oczywiście, że jej to dacie, nie mamy co do tego wątpliwości, ale w dobrym tonie jest zabrać ją wcześniej na randkę. Na wasze nieszczęście wiele wielkich pajęczyc interesuje się modą, więc prędzej czy później zahaczycie o sklep obuwniczy. Radzimy uzbroić się w cierpliwość, bo wybranie czterech par nowych butów trochę zajmie...  Na szczęście wielkie pajęczyce są mniej skore do kupowania sukienek, jako że zwykle robią je same (i z własnych materiałów!). Jak będziecie się dobrze sprawować, i wy dostaniecie od swojej wybranki gustowny kokonik!

Musicie też pamiętać, że każda wielka pajęczyca marzy, by zostać wzorową matką i to od razu całej gromadki dzieci. Na wasze szczęście wychowywaniem zwykle zajmują się same pajęczyce, ich partner ma tylko zapewnić rodzinie wyżywienie. Mimo to radzimy, byście pamiętali o odpowiednim zabezpieczeniu!

*Ambasada ChRL w Resarachnii Terrorystanu informuje obywateli Chińskiej Republiki Ludowej, że romans z wielką pajęczycą to wasza sprawa i że ambasada nie odpowiada za straty materialne, moralne i zdrowotne (wliczając w to zgony) będące efektem tegoż romansu.
Odpowiedz
#3
103 SE

ChinaYesterday
Same fakty w chińskim wydaniu!

Umbar nadal nie zdobył Wschodniego Lebennin
Po raz kolejny cały świat mógł być świadkiem agresywnej postawy Umbaru, który za wszelką cenę dąży do eskalacji konfliktu z Chinami i do destabilizacji obecnie panującego porządku. Tym razem zaatakował opanowane przez Chiny Wschodnie Lebennin, licząc na łatwy sukces. Jednak mimo zaangażowania stosunkowo dużych sił, umbarskim piratom nie udało się pokonać naszych dzielnych żołnierzy. Na miejscu jest nasz reporter, Gandzi Język.

– Eksperci, z którymi rozmawiałem, są zgodni, że Umbar miał pecha i za cel obrał prawdopodobnie najmocniej obsadzoną wojskiem prowincję w całym Śródziemiu. Naprzeciw symbolicznych sił Umbaru, wspieranych co prawda przez pancerniki, stanęło blisko 120 tysięcy żołnierzy chińskich wyposażonych w artylerię i schowanych za umocnieniami Fortecy Jiasichuan. To była jednostronna masakra, w której wróg odniósł znaczne straty ludzkie i materiałowe. Eksperci nie są zgodni co do tego, co właściwie planował sztab umbarski. Wyprawa była za słaba, by mieć szansę zdobyć Wschodnie Lebennin, jednocześnie jednak nie mogła to być typowa wyprawa łupieżcza, bo wróg wybrał na cel silnie umocnioną, pozbawioną bogactw prowincję. Znany ekonomista Ko Lu-In zasugerował, że ofensywa mogła mieć przyczyny czysto ekonomiczne. Stwierdził mianowicie, że Umbarczycy od lat dążą do tego, by ich społeczeństwo miało jak największy dochód narodowy na osobę, jednak ich gospodarka rośnie wolniej niż liczba ludności. Dlatego próbują za wszelką cenę pozbyć się nadmiaru poddanych, zsyłając ich do obozów pracy albo rzucając z widłami do ataku na gniazda chińskich karabinów maszynowych.

Nie mogąc pogodzić się z porażką, Umbarczycy wykonali serię nalotów bombowych na Baicheng, koncentrując ataki na dzielnicach zamieszkanych przez nieludzi.

– Przez tych łajdaków straciłem majątek życia – skarży się Grishak, robotnik fabryczny.

– Tylko martwy Umbarczyk dobry – dodał (z niewielką pomocą) jego kolega William, troll pracujący w fabryce porcelany.

Rząd zapowiedział, że podejmie wszelkie kroki, by każdy następny atak powietrzny był dla strony umbarskiej coraz bardziej kosztowny.



Ucieczka do Chin

Zaraz za naszą granicą, na terytorium Sprzysiężenia Orthanku stacjonują wojska wielkich pająków z Burz, zaproszone tam przez Orthank. Zajmują się głównie agitacją polityczną miejscowej ludności, przemytem i okazyjnym pilnowaniem porządku. Od kiedy przybyły wielkie pająki, liczba przestępstw popełnianych przez miejscowych spadła trzykrotnie! Za to czterokrotnie wzrosła liczba zaginięć wśród miejscowej ludności…

Nieoczekiwanie jednak jedna z wielkich pajęczyc wchodzących w skład korpusu Burz przekroczyła naszą granicę i poprosiła o azyl polityczny! Szakira – bo tak nazywa się owa pajęczyca – przyznała, że do decyzji o ucieczce nie pchnęły jej względy polityczne czy ekonomiczne, ale prywatne. Jak się bowiem okazało, od blisko roku romansowała z kapralem Chi Yuanem z lokalnego posterunku straży granicznej.

– To wszystko dzięki ChinaYesterday i ich poradnikowi – oświadczył kapral Chi.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznało redaktorowi odpowiedzialnemu za rubrykę „O stosunkach międzynarodowych" premię i nakazało kontynuowanie serii.

Akurat jak mieliśmy ją zamknąć…

Tymczasem życzymy naszej nowej obywatelce szczęśliwego życia u boku jej wybranka.



O stosunkach międzyrasowych, część III

Mówiłem kolegom redaktorom, że ten dział ma sens, mówiłem? I MIAŁEM RACJĘ! I kto teraz musi najeść się wstydu, co?

A skoro o jedzeniu mowa, porozmawiamy o hobbitkach. Tych z was, których wizja długich wizyt w butikach zniechęciła do wielkich pajęczyc (FRAJERZY!) pewnie ucieszy wiadomość, że w wypadku hobbitek obuwniczy wam nie grozi. Wszyscy hobbici lubią dobre jedzenie i dobre piwo, najlepiej w dużych ilosciach, i ich kobiety nie są wyjątkiem. Hobbitki szczególnie cenią jedzenie, które sami im przygotujecie, więc książka kucharska w dłoń i do roboty! Świetnie sprawdzi się też sprezentowanie im fajkowego ziela.

Jeśli chodzi o inne miejsca na randkę, należy pamiętać, że hobbitki nie lubią dalekich wojaży, więc nie ma sensu zabierać ich w niezwykłą podróż po Śródziemiu. Nie lubią też łodzi, więc ta opcja też odpada. Serio, dla bezpieczeństwa zostańcie przy restauracjach i tak, wiemy, że rachunki za jedzenie zrobią wam w portfelach prawdziwe pustkowie. Jakąś opcją są też rozmaite wydarzenia kulturalne - wizyty w kinie, teatrze czy przede wszystkim festiwale, bo jedyną rzeczą, którą hobbici lubią… może nie bardziej niż jedzenie, ziele i piwo, ale przynajmniej w tym samym stopniu, jest dobra zabawa. Radzimy jednak, by przed pójściem na tańce sprawdzić, czy w imprezie nie uczestniczą też trolle – w końcu nie chcecie, by wasz romans został przerwany, bo ktoś rozdeptał waszą wybrankę.
Odpowiedz