2022-10-28, 17:20
10000
Kniaźstwo Wenedów jest dość jednolite pod względem władzy - każdej władzy. Niby jakoś głosujemy, ale dopiero wtedy gdy wiemy jaki będzie wynik: wiadomo, demokracja wojenna, a jak wojna to nie ma czczego gadania, tylko gadanie z efektami. I dotyczy to prawie wszystkich dziedzin życia... ale nie wiary. Rodzimowierstwo to bardzo poważna sprawa, tak samo jak zasady wiary, które nam odebrano, splugawiono i trzeba na nowo odkrywać/wydobywać/ustalać / wymyślać zapisywać natchnione sny.
Ale czasem na polu tak delikatnej materii są poważne spory o poważne rzeczy.
Mianowicie jeden z żerców, starszy wiekiem ale zbulwersowany rozplenieniem się jedzenia placków ziemniaczanych (z majonezem!) i frytek z ketchupem, wniósł interpelację do Naczelnika Wiary, która z uwagi na wagę jest rozpatrywana na, hm hm, coś jakby zgromadzeniu ogólnym żerców.
"Jest li jedzenie ziemniaków zgodne z naszą wielowiekową słowiańską tradycją azali to zgubny wpływ zgniłej i dekadenckiej kultury chrześcijan?"
Sprawa wydawałoby się błacha, ale czcigodni żercy (w większości przecież starsi wiekiem, a więc i teoretycznie poważni) nie tylko nie mogą dojść do porozumienia, ale się pobili i to dwa razy. Raz żerca który mówił "że to bez sensu byśmy się tym zajmowali!" został pobity przez krewkiego żercę-tradycjonalistę, ale mu potem rozkwasił nos żerca który okazał się być utajonym zwolennikiem nieledwie heretyckich placków ziemniaczanych z majonezem.
Sprawa wydaje się trudna, bo zwolennicy każdego podejścia (ziemniakom tak! / ziemniakom nie! / a kogo to obchodzi?) są istotni liczebnie i jakkolwiek to głupio brzmi, Wenedom grozi ziemniaczana schizma...
//+1K+ i +1KP, bo społeczeństwo dowiaduje się nowych rzeczy o Wenedach. Świat zresztą też.
Uwaga: potajemne działania w kwestii żerców i wiary prawie na pewno będą wywleczone na światło dzienne, chyba że odbędzie się to poprzez masowe aresztowania (ale wtedy one wyjdą na światło dzienne, tj. wydarzeniowe).
Kniaźstwo Wenedów jest dość jednolite pod względem władzy - każdej władzy. Niby jakoś głosujemy, ale dopiero wtedy gdy wiemy jaki będzie wynik: wiadomo, demokracja wojenna, a jak wojna to nie ma czczego gadania, tylko gadanie z efektami. I dotyczy to prawie wszystkich dziedzin życia... ale nie wiary. Rodzimowierstwo to bardzo poważna sprawa, tak samo jak zasady wiary, które nam odebrano, splugawiono i trzeba na nowo odkrywać/wydobywać/ustalać / wymyślać zapisywać natchnione sny.
Ale czasem na polu tak delikatnej materii są poważne spory o poważne rzeczy.
Mianowicie jeden z żerców, starszy wiekiem ale zbulwersowany rozplenieniem się jedzenia placków ziemniaczanych (z majonezem!) i frytek z ketchupem, wniósł interpelację do Naczelnika Wiary, która z uwagi na wagę jest rozpatrywana na, hm hm, coś jakby zgromadzeniu ogólnym żerców.
"Jest li jedzenie ziemniaków zgodne z naszą wielowiekową słowiańską tradycją azali to zgubny wpływ zgniłej i dekadenckiej kultury chrześcijan?"
Sprawa wydawałoby się błacha, ale czcigodni żercy (w większości przecież starsi wiekiem, a więc i teoretycznie poważni) nie tylko nie mogą dojść do porozumienia, ale się pobili i to dwa razy. Raz żerca który mówił "że to bez sensu byśmy się tym zajmowali!" został pobity przez krewkiego żercę-tradycjonalistę, ale mu potem rozkwasił nos żerca który okazał się być utajonym zwolennikiem nieledwie heretyckich placków ziemniaczanych z majonezem.
Sprawa wydaje się trudna, bo zwolennicy każdego podejścia (ziemniakom tak! / ziemniakom nie! / a kogo to obchodzi?) są istotni liczebnie i jakkolwiek to głupio brzmi, Wenedom grozi ziemniaczana schizma...
//+1K+ i +1KP, bo społeczeństwo dowiaduje się nowych rzeczy o Wenedach. Świat zresztą też.
Uwaga: potajemne działania w kwestii żerców i wiary prawie na pewno będą wywleczone na światło dzienne, chyba że odbędzie się to poprzez masowe aresztowania (ale wtedy one wyjdą na światło dzienne, tj. wydarzeniowe).