2022-12-17, 19:10
10002
Brak reakcji rządu federalnego na problemy w D76, nie oznaczał że lokalnie nic nie zrobiono. Generał Josef Šnejdárek z Sbor ochrany hranic Vychod wydesygnował całą dywizję kawalerii do działania w D76. Ale okazało się że i to za mało: śniegi wczesnego roku 10002 już pokryły całą okolicę i patrole kawalerii dochodziły tylko do najważniejszych miejscowości i o niczym specjalnym nie słyszano, zwłaszcza że wioskę którą zamieszkiwał klan górali-kanibali znaleziono opuszczoną.
Do czasu gdy śniegi późną wiosną odtajały na przejściach do nawet najbardziej oddalonych wiosek.
I tę wiosnę wszyscy mieli zapamiętać na długie lata. Powodem była mała wioska o przydługiej nazwie Hlavny-Amenesc. Jak większość okolicznych osad, i ona leżała w niewielkiej dolinie, połączonej ze światem jedną tylko drogą. Mieszkańcy wypasali swoje stada na pobliskich łąkach i kilka razy w roku jeździli do pobliskiego miasteczka handlowaćwełną, owczymi serami, solonym mięsem, skórami, owsianymi plackami i wszystkim, co udało im się wycisnąć z tej niegościnnej ziemi. Mieli niewiele zatargów z sąsiadami i uchodzili za raczej porządnych ludzi.
Gdy śniegi stopniały i drogi znów stały się przejezdne, jeden z górali, mający w Hlavny-Amenesc krewnych, wybrał się tam w odwiedziny. Wrócił biegiem, przerażony niemal do obłędu.
Jeden z patroli kawalerii był tam pierwszy, nawet przed lokalnymi policjantami. Po prostu byli najbliżej, gdy gruchnęła wieść o zniknięciu wszystkich
mieszkańców. Ich los został bardzo szybko wyjaśniony. W wiosce znaleziono dół pełen kości dorosłych i dzieci. Odkryto także wiele innych rzeczy, dziwnych i przerażających.
Zapadających w pamięć.
Niektórzy najlepiej zapamiętali piwniczkę wypełnioną gównem*.
Ale były inne jeszcze rzeczy, mniej świadczące o szaleństwie samych osobników, a bardziej o czymś niezwykłym.
Na środku Hlavny-Amenesc, tuż obok studni, rosła jabłonka – najwyżej czteroletnie drzewko, obsypane od góry do dołu śnieżnobiałym kwieciem. Niby nic niezwykłego, ale kwitnąca jabłoń do połowy pnia zagrzebana w śniegu to nie jest coś, co spotyka się w górach codziennie. To było pierwsze, co rzucało się w oczy. Potem znaleźli inne rzeczy. Na podwórzu jednej z chałup straszył kamienny pies uwiązany do budy. W innej znaleźli ściany pokryte zielonymi pędami. Jedna z chat została wbita w ziemię, jakby uderzył w nią gigantyczny młot, inną jakaś siła przecięła na pół. W wielu miejscach widniały ślady spalenizny, jedne o średnicy zaledwie kilku cali, inne zajmujące całą ścianę stodoły.
Sprawa była w cholerę dziwna, na tyle że mieszkańcy zaczęli uciekać z najbardziej odciętych od innych wiosek; oddziały wojskowe zostały dołączone do praktycznie wszystkich osad, a do D76 zaczęli ściągać wszyscy którzy mogli coś wymyślić: naukowcy, kapłani, dziennikarze, łowcy sensacji, wróżbici, szarlatani i tak dalej.
Ale poza opuszczeniem właściwie większości prowincji i paraliżem kawałka kraju, nic nie wymyślono i klanu górali-kanibali nie znaleziono - jakby rozpłynęli się w powietrzu. Albo w Zurychu... ale z Cesarstwa nie dochodzą o tym żadne plotki, a kanibalizm byłby czymś co rzuciłoby się w oczy nawet w bajźle wojny domowej w Zurychu.
Efektem kryzysu są ucieczki ludności z D76 i prowincji okolicznych, załamanie handlu i transportu, a nawet handlu z ościennymi krajami. Biorąc pod uwagę, że z D76 blisko do Liechtensteinu, możliwe że kryzys zacznie wpływać na gospodarkę całego świata jak tak dalej pójdzie...
//*odpuszczając niepotrzebny turpizm, odpowiedni opis na życzenie. Nie tylko Bazila - historia w Europie już znana, ale zawsze cenzurowana.
D76 do odwołania nie ma WP wliczanych do niczego, jakby ich nie było. Tak samo wypada 0,5 miliona ludności (uciekają nie tylko z D76).
-15% dochodu Sboru do odwołania. Może się pogłębić.
-1 stabilności.
Wszyscy sąsiedzi Sboru (dwa NPCe + SZE (@Milord) i Qin (@Verlax) ) zarabiają cechę:
Niewyjaśnione i straszne wydarzenia w Sborze - -5% dochodu co turę, bo mieszkańcy krajów nałożyli de facto auto-embargo na handle z sąsiadami.
Cecha działa od budżetu 10003. Policzyłem embargo połówkowe bez ceszek.
Brak reakcji rządu federalnego na problemy w D76, nie oznaczał że lokalnie nic nie zrobiono. Generał Josef Šnejdárek z Sbor ochrany hranic Vychod wydesygnował całą dywizję kawalerii do działania w D76. Ale okazało się że i to za mało: śniegi wczesnego roku 10002 już pokryły całą okolicę i patrole kawalerii dochodziły tylko do najważniejszych miejscowości i o niczym specjalnym nie słyszano, zwłaszcza że wioskę którą zamieszkiwał klan górali-kanibali znaleziono opuszczoną.
Do czasu gdy śniegi późną wiosną odtajały na przejściach do nawet najbardziej oddalonych wiosek.
I tę wiosnę wszyscy mieli zapamiętać na długie lata. Powodem była mała wioska o przydługiej nazwie Hlavny-Amenesc. Jak większość okolicznych osad, i ona leżała w niewielkiej dolinie, połączonej ze światem jedną tylko drogą. Mieszkańcy wypasali swoje stada na pobliskich łąkach i kilka razy w roku jeździli do pobliskiego miasteczka handlowaćwełną, owczymi serami, solonym mięsem, skórami, owsianymi plackami i wszystkim, co udało im się wycisnąć z tej niegościnnej ziemi. Mieli niewiele zatargów z sąsiadami i uchodzili za raczej porządnych ludzi.
Gdy śniegi stopniały i drogi znów stały się przejezdne, jeden z górali, mający w Hlavny-Amenesc krewnych, wybrał się tam w odwiedziny. Wrócił biegiem, przerażony niemal do obłędu.
Jeden z patroli kawalerii był tam pierwszy, nawet przed lokalnymi policjantami. Po prostu byli najbliżej, gdy gruchnęła wieść o zniknięciu wszystkich
mieszkańców. Ich los został bardzo szybko wyjaśniony. W wiosce znaleziono dół pełen kości dorosłych i dzieci. Odkryto także wiele innych rzeczy, dziwnych i przerażających.
Zapadających w pamięć.
Niektórzy najlepiej zapamiętali piwniczkę wypełnioną gównem*.
Ale były inne jeszcze rzeczy, mniej świadczące o szaleństwie samych osobników, a bardziej o czymś niezwykłym.
Na środku Hlavny-Amenesc, tuż obok studni, rosła jabłonka – najwyżej czteroletnie drzewko, obsypane od góry do dołu śnieżnobiałym kwieciem. Niby nic niezwykłego, ale kwitnąca jabłoń do połowy pnia zagrzebana w śniegu to nie jest coś, co spotyka się w górach codziennie. To było pierwsze, co rzucało się w oczy. Potem znaleźli inne rzeczy. Na podwórzu jednej z chałup straszył kamienny pies uwiązany do budy. W innej znaleźli ściany pokryte zielonymi pędami. Jedna z chat została wbita w ziemię, jakby uderzył w nią gigantyczny młot, inną jakaś siła przecięła na pół. W wielu miejscach widniały ślady spalenizny, jedne o średnicy zaledwie kilku cali, inne zajmujące całą ścianę stodoły.
Sprawa była w cholerę dziwna, na tyle że mieszkańcy zaczęli uciekać z najbardziej odciętych od innych wiosek; oddziały wojskowe zostały dołączone do praktycznie wszystkich osad, a do D76 zaczęli ściągać wszyscy którzy mogli coś wymyślić: naukowcy, kapłani, dziennikarze, łowcy sensacji, wróżbici, szarlatani i tak dalej.
Ale poza opuszczeniem właściwie większości prowincji i paraliżem kawałka kraju, nic nie wymyślono i klanu górali-kanibali nie znaleziono - jakby rozpłynęli się w powietrzu. Albo w Zurychu... ale z Cesarstwa nie dochodzą o tym żadne plotki, a kanibalizm byłby czymś co rzuciłoby się w oczy nawet w bajźle wojny domowej w Zurychu.
Efektem kryzysu są ucieczki ludności z D76 i prowincji okolicznych, załamanie handlu i transportu, a nawet handlu z ościennymi krajami. Biorąc pod uwagę, że z D76 blisko do Liechtensteinu, możliwe że kryzys zacznie wpływać na gospodarkę całego świata jak tak dalej pójdzie...
//*odpuszczając niepotrzebny turpizm, odpowiedni opis na życzenie. Nie tylko Bazila - historia w Europie już znana, ale zawsze cenzurowana.
D76 do odwołania nie ma WP wliczanych do niczego, jakby ich nie było. Tak samo wypada 0,5 miliona ludności (uciekają nie tylko z D76).
-15% dochodu Sboru do odwołania. Może się pogłębić.
-1 stabilności.
Wszyscy sąsiedzi Sboru (dwa NPCe + SZE (@Milord) i Qin (@Verlax) ) zarabiają cechę:
Niewyjaśnione i straszne wydarzenia w Sborze - -5% dochodu co turę, bo mieszkańcy krajów nałożyli de facto auto-embargo na handle z sąsiadami.
Cecha działa od budżetu 10003. Policzyłem embargo połówkowe bez ceszek.