2022-12-21, 20:57
10002
Rząd Federacji Antyfaszystowskiej szybko zareagował na pojawienie się uchodźców w prowincji E41 - choć ich wieści nie były jawne dla ogółu opinii publicznej, to zelektryzowały rząd federalny. Do kolonizowanej prowincji wysłano dywizję kawalerii której obecność uspokoiła kolonistów i która próbowała przeprowadzić zwiad w prowincji E15, źródle uciekających.
Kawalerzyści generała Stiepena zebrali plotki oraz napotkali spodziewanych mutantów z prowincji E15. Wygląda na to, że w środku dziczy europejskiej i niepostrzeżenie dla innych, powstało małe państwo mutantów. Mutanci, zwani też "ogrami" odlegle tylko przypominają ludzi - fizycznie znacznie odleglej niż nawet orkowie, bo ogry mierzą kilka metrów wzrostu (ponad trzy), cechują się ogromną odpornością na trudy i obrażenia, oraz są dość... głupi, na tyle że gdyby właśnie nie tworzyły państwa, możnaby ich uznać raczej za krewnych ludzi ewoluujących od małp z zupełnie innej gałęzi. Odległej.
Ogry wyglądają groźnie, groźnie pohukują i ogólnie swoim zorganizowaniem wystraszyły większość ludzi mieszkających w E15, ale kawalerzyści notujący spotkania z nimi (co ciekawe, pokojowe) donoszą że "choć wolno myślące, brutalne i pochłaniające zatrważające ilości jedzenia, ogry wbrew doniesieniom uchodźców nie atakują kogoś tylko dlatego że jest obcy"... no dobrze, to może nie jest wielki plus, ale zawsze jakiś, patrząc na stereotypy.
Państwo ogrów jest skoncentrowane wokół niejakiego "księcia Iktorna", człowieka któremu są one fanatycznie oddane i niezwykle do niego przywiązane. Według opowieści uchodźców - oraz kilku poszukiwaczy przygód z Antify, którzy dotarli do niego - jest człowiekiem ogarnięty obsesją. Mianowicie uważa on, że w E15 żyją małe misie (takie puchate, różowe, żółte, fioletowe...) które robią sok z gumijagód po którym człowiek jest niepowstrzymanie silny i w ogóle on go musi mieć...
...miał kilka butelek i poczęstował. Nasi poszukiwacze przygód twierdzą że po łyku tego cudeńka faktycznie człowiek czuje wiele rzeczy i pewnie nawet zobaczy różowe misie robiące magiczny bimber.
Elity polityczne naszego kraju mają bardzo mieszane uczucia, zwłaszcza że elity kulturowe walczą o rozpoczęcie importu soku z gumijagód.
//+3K+ z uwagi na napływ nowych ...doświadczeń i uczuć, związanych z sokiem z gumijagód.
Proszę zaznaczyć, na co są wydawane te K+, jakby były
Rząd Federacji Antyfaszystowskiej szybko zareagował na pojawienie się uchodźców w prowincji E41 - choć ich wieści nie były jawne dla ogółu opinii publicznej, to zelektryzowały rząd federalny. Do kolonizowanej prowincji wysłano dywizję kawalerii której obecność uspokoiła kolonistów i która próbowała przeprowadzić zwiad w prowincji E15, źródle uciekających.
Kawalerzyści generała Stiepena zebrali plotki oraz napotkali spodziewanych mutantów z prowincji E15. Wygląda na to, że w środku dziczy europejskiej i niepostrzeżenie dla innych, powstało małe państwo mutantów. Mutanci, zwani też "ogrami" odlegle tylko przypominają ludzi - fizycznie znacznie odleglej niż nawet orkowie, bo ogry mierzą kilka metrów wzrostu (ponad trzy), cechują się ogromną odpornością na trudy i obrażenia, oraz są dość... głupi, na tyle że gdyby właśnie nie tworzyły państwa, możnaby ich uznać raczej za krewnych ludzi ewoluujących od małp z zupełnie innej gałęzi. Odległej.
Ogry wyglądają groźnie, groźnie pohukują i ogólnie swoim zorganizowaniem wystraszyły większość ludzi mieszkających w E15, ale kawalerzyści notujący spotkania z nimi (co ciekawe, pokojowe) donoszą że "choć wolno myślące, brutalne i pochłaniające zatrważające ilości jedzenia, ogry wbrew doniesieniom uchodźców nie atakują kogoś tylko dlatego że jest obcy"... no dobrze, to może nie jest wielki plus, ale zawsze jakiś, patrząc na stereotypy.
Państwo ogrów jest skoncentrowane wokół niejakiego "księcia Iktorna", człowieka któremu są one fanatycznie oddane i niezwykle do niego przywiązane. Według opowieści uchodźców - oraz kilku poszukiwaczy przygód z Antify, którzy dotarli do niego - jest człowiekiem ogarnięty obsesją. Mianowicie uważa on, że w E15 żyją małe misie (takie puchate, różowe, żółte, fioletowe...) które robią sok z gumijagód po którym człowiek jest niepowstrzymanie silny i w ogóle on go musi mieć...
...miał kilka butelek i poczęstował. Nasi poszukiwacze przygód twierdzą że po łyku tego cudeńka faktycznie człowiek czuje wiele rzeczy i pewnie nawet zobaczy różowe misie robiące magiczny bimber.
Elity polityczne naszego kraju mają bardzo mieszane uczucia, zwłaszcza że elity kulturowe walczą o rozpoczęcie importu soku z gumijagód.
//+3K+ z uwagi na napływ nowych ...doświadczeń i uczuć, związanych z sokiem z gumijagód.
Proszę zaznaczyć, na co są wydawane te K+, jakby były