2022-12-22, 22:11
10002
W ARL ma miejsce ogromna akcja pacyfikacyjna wobec obywateli. Kiedy obywatele protestowali przeciwko aresztowaniom młodych aktywistów (głównie anarchistów i liberałów), brutalne niszczenie rozsadników zarazy (płyt z muzyką, zakaz gry na chodniku i podobne rzeczy wprowadzone przez kilku łebskich bezpieczniaków z Rauenbeuren) spowodowały masowe protesty obywateli. Pomniejsze demonstracje zostały rozgonione przez policję, milicję, albo spłazowane przez kawalerię.
Wydarzenia w Rauenbeuren
Jeden z "zainfekowanych" wolnością, ale w stopniu widać i za małym i za dużym, kapłan animistyczny, Gregor Gapon (do tego pracownik bezpieki policji religijnej na bezpłatnym urlopie, udzielonym mu za słuchanie jazzu) po rozmowach z wieloma szanowanymi obywatelami - inżynierami, biurokratami, byłymi wojskowymi, emerytowanymi bezpieczniakami - zorganizował wielką manifestacją animistów. Warto podkreślić, że była to demonstracja wyłącznie animistów, bo NIEWIERNYCH! odganiano.
Demonstracja ruszyła 22 stycznia - w dniu świątecznym animistów - z przemieści Rauenbeuren do centrum miasta, do urzędu prowincjonalnego i głównych świątyń, gdzie przed przedstawicielami policji religijnej, głównymi kapłanami animistów dla Rauenbeuren i gubernatorem prowincji chcieli złożyć petycję. Petycję o prawo do słuchania muzyki, o prawo do koncertów muzycznych, o prawo do zgromadzeń muzycznych, prawo do posiadania gitary basowej i gitary elektrycznej, o prawo do przekonań o wolności i prawo do dyskusji. Ostatnie dwa prawa były dyskutowane głęboko, ale w końcu je dodano - w końcu cała sprawa wynikła z, jak rozumiano, samowolki kilku urzędników którzy wbrew woli władz centralnych zakazują słuchania muzyki i mówienia o prawach do czegoś tylko dlatego bo im się źle kojarzy.
Demonstracja ruszyła ulicami miasta pod sztandarami patronek muzyki.
Na przykład takiej patronki - mieli ją na sztandarach!
Demonstracja zgromadziła dziesiątki tysięcy animistów z klasy średniej, ale też kobiety z dziećmi i robotników, wszystkich ufnych w to że marsz pod sztandarami animizmu ich ochroni - szli tylko złożyć petycję. Z boków pochodu napotykano oddziały wojska i policji, ale nie interweniowały, więc uczestnicy marszu byli coraz bardziej pewni siebie...
Gdy doszli na Wielki Plac Rauenbeuren, napotkali szeregi wojska stojące w linii w poprzek placu, a z boku - oddziały kawalerii z szablami. Gubernator prowincji i naczelny policmajster przez megafon wezwali uczestników do "natychmiastowego rozejścia", a gdy tłum tego nie zrobił - szeregi piechoty plunęły ogniem karabinowym, a potem na zgromadzonych ruszyła kawaleria. Konie rozjechały wielu demonstrantów, zwłaszcza kobiety i dzieci, wielu spłazowano (i wtedy zginęli na przykład pod kopytami); czołowi demonstranci zginęli, gdy gruchnęła palba - w tym kapłan Gabon. Zginęło kilka tysięcy ludzi, ale ciężko to oszacować bo zaraz potem aresztowano jak najwięcej demonstrantów, ich rodziny, sąsiadów a często i ludzi którzy przechodzili obok gdy tamtych aresztowano.
Po oskarżeniach o niewiernizm, poddano ich ostremu przesłuchaniu, bez różnicy dla pozycji społecznej, wieku czy płci.
Wydarzenia te to był wstrząs dla opinii publicznej w ARL, dla "zainfekowanych" wolnościowizmem jak i dla opinii międzynarodowej. Zwłaszcza że mimo kordonów wojska z około miliona osób które chciały uciekać, udało się uciec 50 tysiącom ludzi - głównie kobiet i dzieci, do których żołnierze nie mieli serca strzelać gdy nie zatrzymywały się na wezwanie i których nie mogli dogonić.
Ale nie do wszystkich uciekinierów żołnierze nie mieli serca strzelać.
Spacyfikowano prowincje i wszystkim wybito z głów wolnościowizmy. Mimo braku postaw buntu, prewencyjnie ich unikniono - duch wolnościowizmu został w ludziach, ale z głów wybito myśl o wszelkim sprzeciwie dla animizmu. A przynajmniej resorty siłowe chodzą jak w zegarku i nie mają jakiś głupich wolnomyślicieli!
...gdy informacje o tym co się wydarzyło, dotarły do Berlina, gubernator i naczelny policmajster Rauenbeuren zostali wezwani do Berlina, gdzie zostali aresztowani, oficjalnie za nadużycia władzy*. Następcy postępowali łagodniej, ale ludzie nadal chodzą jak trusie.
I już nawet nie śmią patrzeć spod byka! Przynajmniej nie wtedy gdy ktoś patrzył.
//*- TF.
-150k populacji. W tym 100k wyginęło.
-1WP w Rauenbeuren.
-2 reputacji.
+1 stabilności.
W ARL ma miejsce ogromna akcja pacyfikacyjna wobec obywateli. Kiedy obywatele protestowali przeciwko aresztowaniom młodych aktywistów (głównie anarchistów i liberałów), brutalne niszczenie rozsadników zarazy (płyt z muzyką, zakaz gry na chodniku i podobne rzeczy wprowadzone przez kilku łebskich bezpieczniaków z Rauenbeuren) spowodowały masowe protesty obywateli. Pomniejsze demonstracje zostały rozgonione przez policję, milicję, albo spłazowane przez kawalerię.
Wydarzenia w Rauenbeuren
Jeden z "zainfekowanych" wolnością, ale w stopniu widać i za małym i za dużym, kapłan animistyczny, Gregor Gapon (do tego pracownik bezpieki policji religijnej na bezpłatnym urlopie, udzielonym mu za słuchanie jazzu) po rozmowach z wieloma szanowanymi obywatelami - inżynierami, biurokratami, byłymi wojskowymi, emerytowanymi bezpieczniakami - zorganizował wielką manifestacją animistów. Warto podkreślić, że była to demonstracja wyłącznie animistów, bo NIEWIERNYCH! odganiano.
Demonstracja ruszyła 22 stycznia - w dniu świątecznym animistów - z przemieści Rauenbeuren do centrum miasta, do urzędu prowincjonalnego i głównych świątyń, gdzie przed przedstawicielami policji religijnej, głównymi kapłanami animistów dla Rauenbeuren i gubernatorem prowincji chcieli złożyć petycję. Petycję o prawo do słuchania muzyki, o prawo do koncertów muzycznych, o prawo do zgromadzeń muzycznych, prawo do posiadania gitary basowej i gitary elektrycznej, o prawo do przekonań o wolności i prawo do dyskusji. Ostatnie dwa prawa były dyskutowane głęboko, ale w końcu je dodano - w końcu cała sprawa wynikła z, jak rozumiano, samowolki kilku urzędników którzy wbrew woli władz centralnych zakazują słuchania muzyki i mówienia o prawach do czegoś tylko dlatego bo im się źle kojarzy.
Demonstracja ruszyła ulicami miasta pod sztandarami patronek muzyki.
Na przykład takiej patronki - mieli ją na sztandarach!
Demonstracja zgromadziła dziesiątki tysięcy animistów z klasy średniej, ale też kobiety z dziećmi i robotników, wszystkich ufnych w to że marsz pod sztandarami animizmu ich ochroni - szli tylko złożyć petycję. Z boków pochodu napotykano oddziały wojska i policji, ale nie interweniowały, więc uczestnicy marszu byli coraz bardziej pewni siebie...
Gdy doszli na Wielki Plac Rauenbeuren, napotkali szeregi wojska stojące w linii w poprzek placu, a z boku - oddziały kawalerii z szablami. Gubernator prowincji i naczelny policmajster przez megafon wezwali uczestników do "natychmiastowego rozejścia", a gdy tłum tego nie zrobił - szeregi piechoty plunęły ogniem karabinowym, a potem na zgromadzonych ruszyła kawaleria. Konie rozjechały wielu demonstrantów, zwłaszcza kobiety i dzieci, wielu spłazowano (i wtedy zginęli na przykład pod kopytami); czołowi demonstranci zginęli, gdy gruchnęła palba - w tym kapłan Gabon. Zginęło kilka tysięcy ludzi, ale ciężko to oszacować bo zaraz potem aresztowano jak najwięcej demonstrantów, ich rodziny, sąsiadów a często i ludzi którzy przechodzili obok gdy tamtych aresztowano.
Po oskarżeniach o niewiernizm, poddano ich ostremu przesłuchaniu, bez różnicy dla pozycji społecznej, wieku czy płci.
Wydarzenia te to był wstrząs dla opinii publicznej w ARL, dla "zainfekowanych" wolnościowizmem jak i dla opinii międzynarodowej. Zwłaszcza że mimo kordonów wojska z około miliona osób które chciały uciekać, udało się uciec 50 tysiącom ludzi - głównie kobiet i dzieci, do których żołnierze nie mieli serca strzelać gdy nie zatrzymywały się na wezwanie i których nie mogli dogonić.
Ale nie do wszystkich uciekinierów żołnierze nie mieli serca strzelać.
Spacyfikowano prowincje i wszystkim wybito z głów wolnościowizmy. Mimo braku postaw buntu, prewencyjnie ich unikniono - duch wolnościowizmu został w ludziach, ale z głów wybito myśl o wszelkim sprzeciwie dla animizmu. A przynajmniej resorty siłowe chodzą jak w zegarku i nie mają jakiś głupich wolnomyślicieli!
...gdy informacje o tym co się wydarzyło, dotarły do Berlina, gubernator i naczelny policmajster Rauenbeuren zostali wezwani do Berlina, gdzie zostali aresztowani, oficjalnie za nadużycia władzy*. Następcy postępowali łagodniej, ale ludzie nadal chodzą jak trusie.
I już nawet nie śmią patrzeć spod byka! Przynajmniej nie wtedy gdy ktoś patrzył.
//*- TF.
-150k populacji. W tym 100k wyginęło.
-1WP w Rauenbeuren.
-2 reputacji.
+1 stabilności.